Kraków 2015-09-01
Nowe śmigłowce dla Wojska Polskiego.
Przetarg na śmigłowce.
O konieczności zakupu nowych śmigłowców dla Polskiej Armii mówiło się już od 2004r., czyli po podpisaniu umowy na 48 wielozadaniowe samoloty bojowe F-16. Już wówczas strona francuska podkreślała, że już czas na zakupy w Europie. W domyśle, dojść handlu z USA.
W 2007r., kiedy do władzy doszła masoneria i liberałowie, sprawa trafiła do szuflady, gdzie przeleżała kilka lat. Dłużej nie mogła, bo Rzeczypospolita zobowiązała się do konkretnych działań w 1999r., po wstąpieniu do NATO. Przetarg na śmigłowce rozpisano dopiero w marcu 2012r. Co z tego, kiedy poszczególne resorty nie dogadały się co do ilości tych śmigłowców i ich wersji. Podstawą była wymiana przynajmniej jednej jednostki śmigłowców bojowych Mi-24, czyli przetarg na śmigłowce szturmowe. Rozpisany przetarg z marca 2012r., opiewał tylko na 24-26 śmigłowce bojowe. We wrześniu 2012r., tę liczbę zwiększono do 70 maszyn. Uwzględniono w niej śmigłowce ratownicze i ratownictwa morskiego.
Program Kruk.
Jeszcze raz przypomnę, że głównym celem przetargu, który rozpoczęto w 2012r., miało być zastąpienie w pierwszej linii śmigłowców Mi-24 produkcji CCCP. Uprzedzając fakty podam, że Caracal nie zastąpi Mi-24. Już tutaj zaczęło się matactwo Inspektoratu Uzbrojenia pod wpływem masońskich polityków. Dlal Polskiego Wojska istotnym zadaniem była realizacja programu pod kryptonimem Kruk, czyli pozyskania śmigłowca uderzeniowego dla wojsk lądowych w miejsce Mi-24. Wszystko po doświadczeniach zdobytych w Iraku i Afganistanie. Opracowano już WOT (Wymagania Operacyjno Techniczne), które okazały się psu na buty, bo powstał pomysł jednej platformy dla wszystkich. Program Kruk co kilka miesięcy był odgrzewany. W 2012r., planowano że maszyny powinny trafić najpóźniej w 2020r., ale po aneksji Krymu przez towarzysza putina padły zapewnienia o przyspieszeniu programu Kruk. Planowany koszt 4 miliardy złotych przy zakupie 32 maszyn. Szturmowe śmigłowce to inny typ maszyn, które znacznie różnią się od maszyn wielozadaniowych. To opancerzone, latające fortece, nafaszerowane elektroniką służącą rozpoznaniu i samoobronie na polu walki. Są potężnie uzbrojone, przede wszystkim w pociski rakietowe przeciwpancerne. W Europie znany jest przede wszystkim uderzeniowe EC 665 Tiger, produkowany przez Airbus Helicopters oraz najlżejszy, a także najtańszy w tej grupie, śmigłowiec AW 129 Mangusta, Agusty Westland. Zdaniem ekspertów, w walce o zamówienia na szturmowce, europejskie koncerny zmierzyłyby się jednak nie z Sikorsky Aircraft, lecz z ofertą koncernu Boeing, bo to ten lotniczy gigant z USA produkuje uderzeniowe śmigłowce AH-64 Apacz (11 000 kg), uchodzące za klasykę broni uważanej za najskuteczniejszy oręż do niszczenia czołgów, ciężkiego sprzętu, prowadzenia rozpoznania i uderzeń wspierających wojska lądowe. Jednak do tego typu przetargu do tej pory nie doszło.
Przetarg na śmigłowce, które nie istnieją.
W MON i Rządzie nie można było się dogadać odnośnie zastosowań nowego śmigłowca. Ostatecznie urodził się pomysł platformy wielozadaniowej. Dopiero w październiku 2012r., MON zaprosiło producentów do składania ofert. Dla producentów okazało się to trudne, bo nie przedstawiono szczegółowych WOT (Wymagania Operacyjno Techniczne). Kiedy je już sprecyzowano to nie można było ich dotrzymać bo co chwilę je zmieniano. Strona Polska nie tylko zmieniła, aż 11 razy WTT (Warunki Taktyczno Techniczne) to jeszcze kilkakrotnie zwiększała liczbę ewentualnych sztuk, od 26 do 70 maszyn.
O znaczeniu tego i kolejnych przetargów świadczy przewidywana kwota wydatków na modernizację Polskiego Wojska, którą określono na 130 miliardów dolarów, wydatkowanych w latach 2013r.-2022r. Sam przetarg śmigłowcowy warty był 13 miliardów złotych, a z doposażeniem i serwisem 35 miliardów złotych. Była to kwota co najmniej dwa razy większa niż za przetarg na Wielozadaniowy Samolot Bojowy (F-16).
Warto wspomnieć, że całkowicie skreślono z możliwości zakupu Polskie śmigłowce PZL W-3 Sokół i jego wersje rozwojowe, zgodnie z hasłem rządzących – „Niedobre bo Polskie”.
Początkowo, Rząd dawał do zrozumienia, że faworytem jest Yankeski koncern Sikorsky Aircraft Corporation, do którego należą zakłady w Mielcu. Nieco później dołączyła najnowsza konstrukcja włosko-brytyjskiej Agusty Westland WSK Świdnik, oferująca daleko zmodernizowaną wersję włoskiego śmigłowca AW139M, pod oznaczeniem AW149. Nie jest to już Polska konstrukcja, ale powstała przy współpracy inżynierów za Świdnika. Wszyscy byli zadowoleni, bo zapowiadał się ciekawy techniczny pojedynek, bez politycznych podtekstów i nielegalnych działań. Była szansa na uzyskanie dla Polskiego Wojska dobrego wyrobu. Kiedy pojawił się Caracal, wydawało się, że jest skazany na porażkę, bo firma nie ma nawet montowni w Polsce. Oferowany model był przestarzały, a właściciel nie planował jego dalszego rozwoju. Jedyną przewagą nad konkurentami była wielkość maszyny.
Później było coraz gorzej. Z kręgów wojskowych i prezydenckich dochodziły niesprawdzone news-y, że AW149 nie nadaje się dla wojska, bo firma nie ma doświadczenia wojennego (!?). Już później dominowało hasło – „Niedobre bo Polskie”, co zaczęło tyczyć także Mielca.
Ciekawie wygadały wówczas ceny oferowanych śmigłowców; Black Hawk – 14 mil $, AW 149 – 13 mil $, Caracal – 55 mil $.
2014 rok.
Początkowo strona Polska sprawiała wrażenie, że temat ten nie jest priorytetowy, co mogło dziwić, zważywszy na nasze zaangażowanie w wojny w Iraku i Afganistanie, nie licząc innych misji stabilizacyjnych. Nagle, rzekomo z powodu aneksji Krymu przez towarzysza Putina (rosję) w marcu 2014r., temat nabrał tempa. Z ust przedstawicieli Rządu i MON padały oświadczenia – „Sprawa staje się pilna wobec sytuacji na wschodniej Ukrainie, gdzie o skuteczności działań decydowała możliwość przemieszczania sił zbrojnych.” Ustalono, że przetarg zostanie rozstrzygnięty do 30.06.2014r. Potem termin przesunięto na 30.09.2014r., potem na 30.11.2014r., a potem na 31.12.2014r. Terminy nie zostały dotrzymane, co nikogo przy takim masońsko-liberalnym Rządzie Rzeczypospolitej nie dziwiło.
Jesienią 2014r., prezes PIS (partia Prawo i Sprawiedliwość) Jarosław Kaczyński będąc w Rzeszowie wygłosił przemówienie z którego jasno wynikało, że Rząd chce planowo zniszczyć „Dolinę Lotniczą” (zrzeszenie przedsiębiorców lotniczych na Podkarpaciu). – „Dolina lotnicza traci ogromną szansę, bo to zamówienie na wiele miliardów złotych.” – mówił. Wprost stwierdził, że „wszystko wskazuje, iż przetarg na śmigłowce został ustawiony”. Dodajmy, że na każdym posiedzeniu sejmowej komisji obrony było gorąco. Niechęć posłów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego do Polskich inicjatyw była wprost ogromna. Te osoby zachowywały się tak jak gdyby brały wypłaty z obcych krajów, a nie służyły Polskiemu narodowi.
30.10.2014 rok.
Jesienią 2014r., firma Sikorsky miała poważne wątpliwości, czy nie wycofać się z przetargu, bo stworzone warunki zdecydowanie preferowały firmę Airbus. Prezes konsorcjum Sikorsky Aircraft Corporation (SAC) Mick Maurer skierował list do przedstawicieli Polskich władz, między innymi do prezydenta Bronisława Komorowskiego. Zapowiedział w nim, że Sikorsky nie zamierza składać oferty, chyba że zmienią się obecne wymagania przetargowe. Według Mick Maurera warunki techniczne, prawne i ekonomiczne przedstawione przez MON uniemożliwiają jego firmie uczestnictwo w procedurze przetargowej. Prezes firmy Sikorsky ocenił, że warunki postępowania może spełnić tylko jeden z uczestników. Podkreślił, że nieobecność budowanego w Polsce śmigłowca Black Hawk w Polskim przetargu wyśle silny i negatywny sygnał dla rynku światowego. List nie został bez odpowiedzi. Stał się pretekstem do oskarżeń o wywieranie nacisku na Polski Rząd. „Że Polska kupi to co potrzebuje, a nie to co firmy mają do sprzedania”. I Yankesi musieli się tłumaczyć, podając że list służył jedynie informacji, aby sytuacja była jasna. Jednak minister Tomasz Siemoniak stał przed potężnym dylematem, gdyż zdawał sobie sprawę, że nie istnieje na świcie taki śmigłowiec, który spełniałby przedstawione WTT.
Tutaj jeszcze jedna uwaga. W polskojęzycznych mediach firma Airbus jest określana jako francuska, pomijając fakt, że jest dwóch głównych udziałowców: germańcy i Francuzi. Pozostali udziałowcy mają zaledwie kilka procent akcji. W Polskim społeczeństwie germańcy zawsze się będą kojarzyć negatywnie. Stosunki nasze na obecną chwilę nie są wrogie, ale do przyjaźni jest bardzo daleko. „Jak świat światem niemiec Polakowi nigdy nie będzie bratem”.
2.12.2014 rok.
W połowie miesiąca wicepremier i minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak poinformował, że MON przesunął termin składania ofert. Trzy firmy uczestniczące w przetargu na zakup 70 śmigłowców wartości 10-12 mld zł będą miały czas do końca 2014r., a nie do końca listopada 2014r.
Sekcja przemysłu lotniczego NSZZ "Solidarność" już wówczas zwróciła się do prezydenta Bronisława Komorowskiego z prośbą o objęcia nadzoru nad przetargiem. Zdaniem związkowców należy utrzymać miejsca pracy, które już są, a nie opierać się na zapewnieniu, że trzeci z konkurentów – francuski Airbus Helicopters – kupi WZL Nr 1 w Łodzi i zatrudni w nich dodatkowo kilkaset osób. To stawia w trudnej sytuacji także prezydenta, bo to Bronisław Komorowski dwa lata temu (2012r.) podczas wizyty w Paryżu zachęcał Francuzów do zaangażowania się w Polski przetarg śmigłowcowy oraz do inwestycji w Polski Przemysł Zbrojeniowy. Jak się późnej okazało, lobbował do upadku.
2015 rok.
Z początkiem stycznia 2015r., już było wiadomo, iż z przetargiem jest bardzo źle. Coraz więcej pytań i wątpliwości, coraz mniej odpowiedzi. Miał to być największy przetarg na świecie w tym dziesięcioleciu, wart nawet 15 miliardów złotych, czyli trzy razy więcej niż zakup F-16 Jastrząb. Nawet przychylna Rządowi gazeta Adama Michnika sugerowała, że przetarg skończy się politycznym skandalem.
Airbus Helicopters zapewniał, że w razie wygranej uruchomi w Polsce odpowiednią linie produkcyjną. Polskojęzyczne media przemilczały – Linie produkcji tylko łopat wirnika nośnego i prosty montaż całego śmigłowca. Z początkiem kwietnia 2015r., na znak protestu z komisji przetargowej wycofał się przedstawiciel Rady Krajowej Sekcji Przemysłu Lotniczego NSZZ „Solidarność”. Już wówczas mówiono, że mają wygrać Francuzi w zamian za poparcie przez prezydenta Hollande’a kandydatury Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej.
Rozmowy z przedstawicielami strony włoskiej (między innymi byłej szefowej włoskiego MON Roberta Pinotti) oraz strony Yankeskiej (miedzy innymi ambasadora USA w Polsce) były prowadzone niemal bez przerwy. Być może z tego powodu wiosną 2015r., strona Polska ogłosiła, że oprócz 70 śmigłowców wielozadaniowych zamówi 30 śmigłowców uderzeniowych, które zastąpią wysłużone śmigłowce Mi-24. Według MON miał to być kolejny, inny przetarg, dający nadzieję przegranym na wygraną w innym konkursie. Czyli odgrzany program Kruk.
21.04.2015 rok. Oficjalne ogłoszenie wyników przetargu.
Znamienny jest fakt, że nie zdecydowano się na próby porównawcze wszystkich śmigłowców biorących udział w przetargu na terenie Polski. Jeśli Kowalski kupuje nowy samochód, to odwiedza salony i jeździ różnymi modelami dla porównana, bo chce wiedzieć, który najbardziej mu odpowiada. A tutaj wydajemy tak ogromne pieniądze i nie chcemy w realu porównać produktów.
W dniu 21.04.2015r., prezydent Bronisław Komorowski ogłosił, że Rząd podjął decyzję o dopuszczeniu do testowania w Polsce śmigłowca Eurocopter EC725 Caracal produkowanego przez firmę Airbus. Od razu zapewnił, że Polacy mogą się czuć spokojni o miejsca pracy, ponieważ Francuzi „posiadają zakłady przemysłowe w Polsce”. To oczywiście kolejne kłamstwo antynarodowego Prezydenta. Airbus Helicopters, w odróżnieniu od dwóch pozostałych oferentów, nie miał w Polsce zakładu zajmującego się jakąkolwiek produkcją śmigłowcową.
Decyzję ogłosił Prezydent, a nie Premier Rządu Ewa Kopacz, co oznacza, że to Prezydent Bronisław Komorowski jest ojcem chrzestnym tego przetargu. Jednocześnie nastąpił atak Ministerstwa Obrony Narodowej na zakłady PZL Mielec i PZL Świdnik. Minister Tomasz Siemoniak nie dopuszczał do siebie myśli, że tylko PZL Świdnik w całej Europie Środkowo-Wschodniej i jako szósta firma na Świcie ma zdolność do projektowania, produkcji i serwisowania śmigłowców. PZL Mielec po przegranej w przetargu będzie powoli wygaszany, a dotychczasowa produkcja zostanie przeniesiona do Turcji, gdzie panują lepsze warunki prawne dla przedsiębiorców. Już w sierpniu 2015r., w wyniku audytu niezależnych światowych ekspertów okazało się, że pod względem zarządzania Rzeczypospolita znajduje się dopiero na 110 miejscu.
W innym miejscu Bronisław Komorowski stwierdził, że – „To nie jest czas, żeby kupować sprzęt gorszy, ale nasz. Jaka to firma, która uzależnia swoje istnienie od jednego przetargu? To żadna firma”. W taki sposób prezydent „zareklamował” śmigłowce budowane w Polsce. Jeśli ktoś poczuł się zaskoczony postawą Prezydenta Bronisława Komorowskiego, to niech zważy, że jest on bardzo blisko układów byłej WSI i szpion.
Według oficjalnego komunikatu komisji przetargowej – „oferty złożone przez WSK PZL Świdnik S.A oraz konsorcjum Sikorsky International Operations Incorporation i Sikorsky Aircraft Corporations wraz z Polskimi Zakładami Lotniczymi Sp. z o. o. z Mielca nie spełniły wymogów formalnych i wymagań technicznych dotyczących między innymi terminu dostaw, wyposażenia śmigłowców w systemy walki, ustanowienia zdolności do serwisowania w WZL-1 Łódź.”
W tym czasie dowiedzieliśmy się że, miało być 70 sztuk za 9 miliardów złotych. Teraz było 50 sztuk aż za 13 miliardów. Przetarg zakładał kupno siedemdziesięciu śmigłowców. Podjęto jednak decyzję o zmniejszeniu ich liczby do 50 szt. Pozyskiwane w ramach tej procedury śmigłowce w wersjach specjalistycznych w pełni zapewnią osiągnięcie nowych oraz rozszerzenie już posiadanych zdolności operacyjnych. Za jeden śmigłowiec Caracal mieliśmy zapłacić, zgodnie z przetargiem 220-250 mln zł! Podczas gdy Black Hawk z optymalnym wyposażeniem kosztuje 150 mln zł, a podstawową wersję można kupić już za 100 mln. W umowie jest zapisane, że 25 sztuk przyleci do Polski z Francji, a pozostałe powstaną po zbudowaniu nowego zakładu, co potrwa minimum 3 lata, a poślizg był już dwuletni. Jak to się miało, do rzekomo szybkiego przezbrojenia Polskiego Wojska? Budowa montowni w Łodzi przy WZL Nr 1 pojawiła się jak królik z kapelusza. Miała to być nie tylko montownia, ale i centrum serwisowe. Do sierpnia 2015r., nawet nie było projektu i planów zakładu. Już nie mówiąc o pozwoleniu na budowę.
Po ogłoszeniu oficjalnych wyników firmy Sikorsky oraz Agusta-Westland niedwuznacznie dały do zrozumienia, że ich przegrana będzie oznaczała konsekwencje (w domyśle negatywne) dla Świdnika i Mielca. W PZL Świdnik pracuje 3,1 tys. pracowników, PZL Mielec zatrudnia ok. 2,3 tys. osób. Obie firmy są uzależnione od zakupów dla Polskiego Wojska (chodzi o części do samolotów PZL M-28 i śmigłowców PZL W-3 Sokół).
Interesująco wygadają argumenty zwolenników Caracal:
„Dlaczego firma Sikorsky nie zaoferowała śmigłowca S-92? S-70I jest za mały. UH-60 Black Hawk jest świetnym śmigłowcem bojowym, ale z S-70I ma tylko wspólny z nim kadłub. AW149 nie jest sprawdzony w boju, ma za niski max pułap i jest za mały. Jednym słowem śmigłowiec dobry na wycieczki VIP, a nie do latania w wirze walki. Tylko Caracal spełnia wymagania. Tylko Caracal będzie dostarczony w terminie – 2017r.., pozostali oferowali maszyny dwa lata później. Jeśli chodzi o parametry samej maszyny Caracal bije swoich konkurentów na wszystkich płaszczyznach. Zapewnia wystarczającą osłonę przedziału załogi, oraz siłę ognia.”
Tylko dlaczego Caracal został zestrzelony z karabinku kbkAK?
Pan Tomasz Siemoniak oświadczył, że śmigłowiec Caracal był największym, więc najbardziej odpowiadającym potrzebom armii. Zarazem był łaskaw dać do zrozumienia, że ubolewa, iż koncerny Sikorsky (PZL Mielec) i AugustaWestland (PZL Świdnik) też nie zaoferowały większych śmigłowców, choć takie mają. Obłuda do kwadratu. Dlaczego? Bo resort obrony wymagał śmigłowca o wadze całkowitej do 11 000 kg (Patrz WTT). A większe śmigłowce mają ciężar większy niż 11 ton. Tak więc, płacze MON były farsą.
Maj 2015 rok.
W maju 2015r., śmigłowiec Airbus Helicopters H225M Caracal przeszedł testy w 33 Bazie Lotnictwa Transportowego w Powidzu. Maszyną poddaną testom był H225M oferowany przez Airbus Helicopters, wcześniej znany jako Eurocopter EC725 Caracal. Od razu zwrócę uwagę, że jest to baza w której nie bazują żadne śmigłowce. Dlaczego testów nie przeprowadzono w Tomaszowie Mazowieckim, Pruszczu Gdańskim, czy Babich Dołach? Są to bazy, gdzie na co dzień użytkuje się śmigłowce i gdzie H225M Caracal trafią.
Druga sprawą jest błyskawiczny czas w jakim wykonano testy – niecałe dwa tygodnie, 10 dni. Według planów miały trwać miesiąc. Według przedstawicieli MON, czas był krótki bo dopisała pogoda. Śmigłowiec ani razu nie wykonał loty w deszczu i przy silniejszym wietrze.
Najważniejsze – Wyniki testów utajniono.
– „W czasie testów sprawdzaliśmy 32 parametry, krytyczne dla sił zbrojnych ze względu operacyjnego użycia tych śmigłowców. Dokonaliśmy weryfikacji parametrów takich jak pułap, długotrwałość lotu, prędkość lotu, taktyczny promień działania, możliwości transportowe, a także możliwości sterowania śmigłowcem w zawisie. Ponadto w czasie sprawdzeń naziemnych dokonaliśmy porównania tych elementów śmigłowca, które są istotne z punktu widzenia jego funkcjonowania” – wymienia w rozmowie z agencją Newseria płk Adam Marciniak, przewodniczący grupy weryfikacyjnej śmigłowca EC-725 Caracal z Inspektoratu Uzbrojenia.
Sierpień 2015 rok.
W sierpniu 2015r., sprawa przetargu na nowo wróciła na pierwsze strony gazet, a to za sprawą publikacji gazety Wprost, artykuł „Kto uziemił śmigłowce”. W artykule podano że – „Ministerstwo Obrony Narodowej mogło sfałszować wynik przetargu na śmigłowce dla polskiej armii.” Gazeta podała także, że urzędnicy mają również zwlekać z podjęciem rozmów offsetowych z Francuzami z Airbus Helicopters, aby sprawę finalizował nowy Rząd po jesiennych wyborach. Natychmiast na Twitterze zareagował szef MON Tomasz Siemoniak. „Państwo żartują w upale?” Ripostował, że na wszystkie wątpliwości udzielił szczegółowych wyjaśnień. MON w specjalnym komunikacie poinformował, że będzie domagał się od redakcji gazety Wprost sprostowania, a w procesie cywilnym – wystąpi przeciwko autorom publikacji z pozwem o ochronę dóbr osobistych. Minister Tomasz Siemoniak do późnej nocy (10.08.2015r.) odpowiadał na Twitterze na dziesiątki pytań. Minister pewnie przeklinał decyzję o założeniu konta na Twitterze. Internauci co chwila zadawali mu pytania o podjęte decyzje o dopuszczeniu do dalszych testów francuskiego śmigłowca Caracal. Niespodziewany cios szefowi MON zadał dawny kolega z partii i rządu, Jarosław Gowin. Polityk wprost zarzucił wicepremierowi, że przetarg mógł zostać poprowadzony nieuczciwie.
Rodzi się za tym pytanie: dlaczego Rząd Ewy Kopacz zwleka z zawarciem przetargu na śmigłowce? Polska Prawica podejrzewa, że liczne nieprawidłowości mają być zrzucone na kolejny Rząd. Według słów Pani Premier trwają rozmowy offsetowe, więc przetarg jest niezakończony. Jego podpisanie powinno nastąpić jesienią 2015r.
Podsumujmy obecny stan rzeczy, to zanosi się na kolejną aferę z Platformą Obywatelską w roli głównej. Po hazardowej, marszałkowej, taśmowej, leśnej, stoczniowej, stadionowej, autostradowej, mamy tym razem śmogłowcową. Airbus Helicopters (wcześniej EADS) sponsorował kampanię marketingową firmy SunriseArt, której właścicielem jest Łukasz Zakrzewski. Jego matka (to nie przypadek) to Jadwiga Zakrzewska (poseł PO), stara i lubiana przyjaciółka Bronisława Komorowskiego. Jego zastępca w Ministerstwie Obrony Narodowej, skontaktowała go z byłbym szpiegiem WSI – płk. Leszkiem Tobiaszem, od którego jak wiemy rozpętała się słynna już afera marszałkowa i próba kupienia przez Bronisława Komorowskiego raportu z weryfikacji WSI. Dalszy ciąg wszyscy znamy. Leszek Tobiasz poczuł się źle w trakcie zabawy tanecznej, dostał wylewu krwi do mózgu. Jak wszystkie inne teorie spiskowe, niewyjaśnione zgony i samobójstwa. Również i ten wypadek miał miejsce w sobotę. Płk. Leszek Tobiasz był sąsiadem (kolejny przypadek) Jadwigi Zakrzewskiej, stąd miał doskonałe dojście i do Bronisława Komorowskiego, oraz możliwości lobbowania w przetargu Caracali. W 2012r., agencja SunriseArt organizowała kampanię społeczną pod patronatem Bronisława Komorowskiego Rock Niepodległości, która miała na celu „promocję radosnych, łączących społeczeństwo, apolitycznych postaw pozytywnego patriotyzmu”.
Jednak chyba sednem sprawy było, że uczestniczący w przetargu Francuzi z Airbusa mieli mieć zapewnione zwycięstwo w zamian za poparcie przez prezydenta Hollande’a kandydatury Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej.
Przypomnijmy, że firma Sikorsky kupiła PZL Mielec tylko po to, aby budować szkielety śmigłowcowych kabin. Jednak okazało się, że potencjał i jakość wyrobów była tak dobra, że Yankesi zdecydowali o tym, że Mielec będzie robił wyroby gotowe i tak się stało. PZL Świdnik, przez Włochów został kupiony w 2010r., po długich owocnych latach wspólnej współpracy, a kiedy Rząd Rzeczypospolitej wszystko wyprzedawał z bezcen kupili wszystkie akcje. Włosi liczyli na udział w ewentualnym przezbrajaniu Wojska Polskiego. Jednym słowem w Polsce mamy dwie potężne firmy lotnicze, choć należące do obcych.
Nasuwa się pytanie związane z oświadczeniem Airbusa, że w Łodzi zbudują fabrykę śmigłowców. Pytanie to brzmi – Jaki jest interes Polski, aby zbudować nową montownię, przy zwolnieniu co najmniej 500 pracowników z Mielca i Świdnika?
Jaki śmigłowiec dla Polskiej Armii?
U podstawy przetargu legło przeświadczenie, że dla oszczędności należy kupić jedną platformę, aby zastąpić dotychczas używane trzy śmigłowce: Mi-8, Mi-14, Mi-17. Dodatkowo nowe śmigłowce powinny realizować misje SAR nad wodą i zwalczać okręty podwodne. Takie zestawienie okazało się niemal niewykonalne, bo nie ma takiego śmigłowca na świecie. Firma Sikorsky dla działań nad wodami ma inny śmigłowiec: Sea Hawk. Jeszcze na siłę można zrobić specjalną wersję francuskiego śmigłowca EC725 Caracal. Naszym wojskowym śmigłowiec ten od razu przypadł do gustu, bo może zabrać na pokład 28 żołnierzy, a konkurencja znacznie mniej. Ale Mi-8 także nie przewozi 28 żołnierzy. To może należało spojrzeć na Mi-26? Największy transportowiec na świecie. To było ironiczne.
Trochę o WTT.
Podstawowym wymaganiem była masa całkowita śmigłowca określona na 11 000 kg. Dlaczego 11 000 kg, skoro całkowita masa Mi-8 to ponad 12 000 kg, a Mi-17 to 13 000 kg. Jak to się miało do zwiększonych zadań takiej platformy?
Jednym z kuriozalnych wymagań WTT jest konieczność posiadania przez śmigłowiec składanej belki ogonowej. Po co? Żaden używany w Polsce śmigłowiec nie ma takiej możliwości. W dodatku, żaden ze startujących w przetargu modeli, też nie ma tej możliwości. Składane belki ogonowe stosuje się w śmigłowcach bazowanych na okrętach. Polska nie dysponuje tak wielkim okrętem, na którym bazowałyby tak duże śmigłowce.
Kamera termowizyjna. To urządzenie naprowadza broń na cel. Podane w specyfikacji przetargowej parametry nie występują w dostępnych kamerach w żadnym z państw NATO. Nie ma go także Caracal.
Kabina pilota. Śmigłowiec ma zapewniać stałą temperaturę w kabinie pilota, bez względu na wysokość i warunki klimatyczne. Według ekspertów to niemożliwe.
Zmiana wyposażenia. Śmigłowiec powinien mieć możliwość wymiany w ciągu godziny wyposażenia, tak żeby mógł pełnić różne zadania. Zdaniem ekspertów przy obecnej technologii takich wymogów nie da się spełnić i nie gwarantuje tego francuska oferta.
Eurocopter EC725 Caracal.
Eurocopter EC725 Caracal jest rozwinięciem konstrukcji Eurocopter AS532 Cougar. Prototyp wzniósł się pierwszy raz w powietrze 27.11.2000r., w miejscowości Marignane. Produkowany jest od lutego 2005r. Pierwsze sześć egzemplarzy dostała armia francuska w lutym 2005r. Oprócz niej zamówienie dotychczas złożyły Brazylia (50 egzemplarzy – 18 dla sił powietrznych, 16 dla marynarki i 16 dla wojsk lądowych) oraz Malezja (12 dla marynarki wojennej, które mają zmienić przestarzałe śmigłowce Sea King). Model ten jest przestarzały i firma nie planuje jego dalszego rozwijania.
Wszelkie testy wykazują że śmigłowiec Caracal jest technicznie gorszy od AW149 i słynnego Black Hawk (Sikorsky) używanego na wszelkich frontach walki przez USA. To tłumaczy fakt braku prób porównawczych wszystkich biorących udział w konkursie maszyn i utajnienie wyników testów przeprowadzonych w Powidzu. Konstrukcja Caracal pochodzi z 60-lat, co jeszcze go nie przekreśla. Śmigłowce te nie były praktycznie testowane w żadnej poważniejszej operacji wojskowej w przeciwieństwie do sprzętu Sikorskiego i Augusty. W 2012r., Caracal nie przeszły testów zgodności naprowadzania i biernej obrony rakietowej NATO. Testy techniczne Caracal, które odbyły się w maju 2015r., utajniono choć ich specyfikacja jest powszechnie znana. Chodzi zapewne o ukrycie wad i gorszych parametrów w zestawieniu z S-70i Black Hawk. Pod względem użytecznym Caracal ustępuje nawet Mi-8, bo co z tego, że zabiera 28 żołnierzy z ekwipunkiem, skoro nie ma tylnej rapy załadunkowej. Zresztą rampy nie posiada żaden oferowany Polsce śmigłowiec. Chodzi o to, że na pole walki przyleci 28 żołnierzy, którzy nie otrzymają wsparcia cięższego sprzętu, więc to niewielki zysk.
Podstawowe dane: EC725 Caracal wymiary: dł 19,5 m, wysokość 4,60 m., rozwija prędkość do 324 km/h, ma zasięg 857 kilometrów i osiągalny pułap 6 095 m. Zabiera na pokład 28 osób. Śmigłowiec wyposażony jest w 2 karabiny maszynowe FN MAG rozmieszczone po obu stronach śmigłowca, 2 wyrzutnie pocisków rakietowych 68 mm, 2 działka GIAT 20 mm, system ostrzegający o opromieniowywaniu wiązką radarową EWR-99 FRUIT RWR i wyrzutnia flar/dipoli Alkan ELIPS.
Sikorsky Aircraft Co.
Sikorsky Aircraft Co., który ma zakłady w Mielcu i oferował śmigłowiec N-70i, czyli unowocześniony Black Hawk. To doskonały i sprawdzony śmigłowiec wojskowy, o poprawnych parametrach. To klasyka pola walki. Wciąż doby sprzęt, którego możliwości bojowe są ogromne.
Agusta Westland.
Agusta Westland, właściciel PZL Świdnik, producent AW149.
Zanim przejdę do śmigłowca AW 149 parę słów o WSK Świdnik, który był producentem Polskich śmigłowców PZL W-3 Sokół i ich wersji rozwojowych. Konstrukcja ta została całkowicie odrzucona przez MON, kiedy ministrem był Bronisław Komorowski. Zaakceptowano tylko zbudowanie kilku maszyn dla przewozu VIP, po wypadku Mi-8, w którym ucierpiał ówczesny lewacki premier Leszek Miller. MON zaczęło zachęcać zakłady w Świdniku do produkcji nowego śmigłowca w Polsce i jego polonizacji. Efektem tych działań stał się AW 149. Nie jest to już Polska konstrukcja, ale powstała przy współpracy inżynierów za Świdnika. AW149 wykazuje się nowatorskimi rozwiązaniami technicznymi. To maszyna z nowej epoki. W pełni cyfrowa architektura awioniki. Co najistotniejsze jest tańszy od produkowanego przez należący do Yankesów PZL Mielec Black Hawka. Co istotne, Agusta zapewnia całość produkcji w Polsce, a także utworzenie tu również centrum produkcji tej maszyny na inne rynki. Plus serwis.
Na zakończenie coś do płaczu – Anegdota.
Na zakończenie podam zasłyszaną przeze mnie anegdotę, która wyjaśni o co tutaj chodzi.
W powiecie Nepotyzm burmistrz pan Ewa Burak zdecydował, że wyposaży siedem swoich resortów w nowe samochody. Przy czym zaznaczył, że mają to być samochody zakupione u dilerów, którzy mają swoje salony na terenie powiatu. Zaznaczył także, że samochody mają być uniwersalne. W poniedziałek będą wozić segregowane śmieci. We wtorek catering do szkół. W środę dzieci na pływalnię. W czwartek obwoźną bibliotekę. W piątek zespół muzyczny na zabawę w remizie. W sobotę zaopatrzenie do bufetu. A w niedzielę zagranicznych turystów. Burmistrz ustalił także wagę samochodu na 900 kg. Nikt nie wie dlaczego samochody miały mieć składany tylny zderzak. W budżecie pan burmistrz zabezpieczył kwotę 224 000 złotych na ten cel.
Na terenie powiatu Nepotyzm działają tylko dwie firmy dilerskie; Chevrolet i Fiat. Szybko oni obliczyli, że kwota 224 000 to przy siedmiu samochodach to 32 000 złotych za samochód. Chevrolet wystawił Spark-a, a Fiat zaproponował Pandę.
Po ogłoszeniu decyzji wszyscy byli zaskoczeni, a dilerzy zszokowani. Burmistrz pan Ewa Burak kupił dwa samochody Renault Espace za 300 000 złotych. Na stwierdzenie, że w powiecie nie ma dilera Renault odparł – W sąsiednim powiecie Agentura jest diler, który obiecał, że za 30 lat otworzy małą filię serwisową, gdzie będą łatać tłumiki i rowerowe dętki. Na pytanie, co z brakującą kwotą odparł – że korzystnie sprzedał niemcowi 100 hektarów ornej ziemi pod wysypisko śmieci i będą dwa nowe miejsca pracy dla nocnych cieci. Jednocześnie burmistrz miał pretensje do lokalnych dilerów, że nie zaoferowali Chevroleta Corvettę i Fiata Freemont.
Opracował Karol Placha Hetman