Zamość 2022-04-09
Lotnisko w Zamościu.
Ciąg dalszy z poprzedniego rozdziału.
Zamość. 1950 rok.
W dniu 25.02.1950r., ukazał się Rozkaz ministra obrony narodowej, nakazujący przeniesienie Technicznej Szkoły Lotniczej do koszar w Zamościu. Czas do 31.07.1950r.. Szkoła wróciła na stare śmieci. Ostatni eszelon przybył do Zamościa w dniu 27.06.1950r.. Konieczny był jednak remont, gdyż koszary przez cztery lata były praktycznie opuszczone i zaniedbane. Remont ukończono w listopadzie 1950r.. Ponieważ teraz szkoła nie dzieliła obiektów z inną szkołą, jak poprzednio, dlatego warunki lokalowe były bardzo dobre. Lepsze niż w Warszawie.
Jesienią przyjęto do szkoły 1 200 kandydatów, których przydzielono do trzech kolejnych batalionów. Pierwszy batalion składał się z rocznika wcielonego w 1949r., jeszcze w Warszawie. Zgodnie z nakazami z dowództwa okres nauki skrócono z 22 miesięcy do 16 miesięcy. W październiku 1950r., utworzono kurs oficerski, dla przyszłych wykładowców, których w szkole brakowało. W listopadzie 1950r., przeprowadzono kolejny taki kurs. Kandydatów zgrupowano początkowo w pluton, a następnie w Kompanię Szkolną Techników Rezerwy Lotnictwa.
Ponieważ samoloty z napędem turboodrzutowym wymagały nawet 9 różnych żołnierzy-specjalistów, koniecznym okazało się szkolenie młodszych specjalistów z wąską specjalizacją. Szkolono ich w szkołach młodszych specjalistów lotniczych. Jedna z takich szkół powstała przy TSWL w Zamościu. Kursantów w grupie było około 200. Nauka trwała kilka tygodni. Pierwszych 219 absolwentów uzyskało tytuły specjalistów w dniu 25.05.1950r.. Kolejna grupa w liczbie 199 osób zakończyła szkolenie w czerwcu 1950r.
1951 rok.
Zgodnie z Rozkazem MON Nr 03/Org z dnia 28.01.1951r., szkoła przeszła na etat Nr 20/199. Zwiększeniu uległ zarówno etat stały jak i zmienny. Teraz w szkole szkoliło się 1 430 osób. Nastąpiła także kolejna zmiana nazwy szkoły na Techniczną Szkołę Wojsk Lotniczych. Ta nazwa utrzymała się najdłużej i symbolizuje szkołę w Zamościu.
W dniu 7.02.1951r., nastąpiła zmiana komendanta szkoły. Odszedł ppłk Michał Jakubik, a jego miejsce zajął płk inż. Paweł Worobiow.
Jednak już wiosną 1951r. szkoła przeszła na kolejny etat. Liczbę szkolących się zwiększono z 1 430 osób do 3 160 osób. Zorganizowano ich w kolejnych batalionach szkolnych. Łącznie 7 batalionów szkolnych, a we wrześniu 1951r., było już 8 batalionów. Przy tak dużej liczbie osób koszary okazały się za małe. Ciasnota była bardzo duża i z dobrych warunków, stały się one trudne.
W kwietniu 1951r., szkołę opuściła pierwsza grupa specjalistów obsługi samolotów myśliwskich typu Jak-23. Łącznie około 40 osób.
Jednocześnie szkolono grupę oficerów techników, którzy w liczbie 170 naukę rozpoczęli w maju 1951r.. W tym okresie wystąpiły kolejne tendencje skracania okresu nauki. Efekt był taki, iż w tym samym okresie uczyli się żołnierze na mechaników na kursach; 18 miesięcy, 9 miesięcy, 8 miesięcy. A do tego z rożną ilością godzin, bo niektórzy musieli uzupełniać wykształcenie podstawowe.
1952 rok.
W 1952r. przyjęto do realizacji nowe programy szkolenia dla mechaników samolotów turboodrzutowych. Jedno szkolenie z programem skróconym, 12 miesięcy i 330 godzin. Drugie szkolenie normalne z czasem 24 miesięcy i 415 godzin. Rozpoczęto także szkolenie w nowych specjalnościach do obsługi; stacji akumulatorowych, elektrorozruszników, dystrybutorów tlenowych. W dniu 1.08.1952r., Szkolę Młodszych Specjalistów z Zamościa przeniesiono do Warszawy na Bielany na ulicę Żeromskiego i podporządkowano 5 Dywizji Lotnictwa Myśliwskiego.
W tym czasie szkoła w Zamościu wyszkoliła także grupę specjalistów, którzy zostali przedstawicielami wojska w Polskim Przemyśle Lotniczym, który na masową skalę rozpoczął budowę samolotów typu Lim-1.
1953 rok.
Z początkiem 1953 roku, wśród kadry szkoły przeprowadzono nabór do wyższych uczelni wojskowych. Nastąpiła także zmiana na stanowisku komendanta. Płk inż. Paweł Worobiow przekazał obowiązki ppłk Siergiejowi Aleksandrowowi, w dniu 24.03.1953 roku. W grudniu 1953 roku, rozpoczęto szkolenie pierwszej grupy mechaników samolotów bombowych typu Ił-28 z napędem turboodrzutowym.
1954 rok.
Pierwsze wypadki w Polskim Lotnictwie Wojskowym eksploatującym samoloty z napędem turboodrzutowym wykazały niezbicie, że szybkie, niedbałe szkolenie leży u podstawy tych zdarzeń. Lecz komuniści nie mieli zamiaru przyznawać się popełnionych błędów. Byli tak zajęci utrwalaniem władzy i ostatecznym rozliczaniem się z patriotycznym podziemiem, iż woleli zrzucać całą winę na tych którzy zginęli w wypadkach. Tak było prościej i wygodniej. Wypadki te jednak były skrycie analizowane przez dowództwo. Wyciągano wnioski i nakazywano poprawienie szkolenia w zaniedbanym elemencie. Nazywano to analizowaniem pracy kadry i instruktorów i likwidowaniem niedociągnięć. Zarówno w Dęblinie i Radomiu jak i w Zamościu.
Zaledwie po roku, w maju 1954 roku, do moskwy został wezwany komendant ppłk inż. Siergiej Aleksandrow. Jego miejsce zajął ppłk nawigator Kazimierz Burczak.
W 1954 roku, PRL obchodził 10-lecie swojego istnienia. W Lublinie zorganizowano centralne uroczystości. W defiladzie nakazano wziąć udział Technicznej Szkole Wojsk Lotniczych. Ale, żeby było konspiracyjnie (tajnie, śmiesznie – jak kto woli) szkoła wzięła udział w defiladzie jako – pułk spadochronowy, liczący 54 oficerów i 684 żołnierzy. Dowódcą tego ugrupowania był ppłk Kazimierz Czwakiel.
W październiku 1954 roku, szkołę w Zamościu ukończyła kolejna grupa 299 podchorążych.
1955 rok.
W dniu 13.04.1955r., obchodzono 10-lecie powstania szkoły. Ten jubileusz stał się okazją do wspomnień i podsumowania osiągnięć. W jednym z pomieszczeń urządzono salę tradycji szkoły. Uroczyste obchody odbyły się w dniach 15-16.04.1955r.. Przybył na nie: wiceminister obrony narodowej gen brygady Kazimierz Witaszewski, gen brygady pilot Michał Jakubiak (były komendant szkoły). Sztandar szkoły udekorowano Orderem Sztandaru Pracy II klasy, a szkole nadano imię gen Walerego Wróblewskiego.
Gen brygady Kazimierz Witaszewski – oficer polityczny. Nie posiadał żadnego doświadczenia, ani wykształcenia wojskowego. W 1952r., awansowany do stopnia generała brygady, a w 1956r., do stopnia generała dywizji. Od października 1952r. do października 1956r. Szef Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego i wiceminister obrony narodowej, zastępca marszałka Konstantego Rokossowskiego. Był współodpowiedzialny za masowe represje wobec oficerów przedwojennych, żołnierzy Armii Krajowej, żołnierzy Batalionów Chłopskich.
W sierpniu 1955r. szkołę ukończyło 287 uczniów. W dniu 5.09.1955r. odbyła się promocja oficerska. Była to ostatnia promocja oficerska w szkole. W latach 1951r.-1955r. zamojską szkołę ukończyło 2 411 oficerów techników.
W 1955r. szkoła pękała w szwach. Zrujnowanego wojną i rządami komunistów kraju nie było stać na dalsze rozbudowywanie koszar. Należało wykorzystać inne istniejące obiekty na terenie Polski. Zgodnie z Rozkazem dowódcy Wojsk Lotniczych Nr 012/Org z dnia 26.05.1955r., z kadry szkoły wydzielono grupę osób, która udała się do Oleśnicy Śląskiej celem przejęcia koszar po Szkole Młodszych Specjalistów Lotniczych nr 11 i 12. Dalszą konsekwencją było wydanie Rozkazu ministra obrony narodowej Nr 037/ org z dnia 3.08.1955r., o podziale szkoły na dwie odrębne placówki szkoleniowe. Pierwsza została Techniczna Oficerska Szkoła Wojsk Lotniczych im gen Walerego Wróblewskiego w Oleśnicy. Powstał na bazie części kadry i batalionów, z etatem nr 20/347, ze stanem stałym 408 wojskowych i 140 pracownikami cywilnymi oraz stanu zmiennego około 900 słuchaczy. Podstawą do przebazowania szkoły oficerskiej był Rozkaz DWL Nr 021/org z dnia 25.08.1955r.. Przebazowanie wykonano pięcioma eszelonami w dniach od 12.09.1955r. do 20.09.1955r.. Stan osobowy około 400 osób, w tym 165 oficerów. Komendantem w Oleśnicy został płk nawigator Kazimierz Burczak.
Pozostała zamojska część nadal nosiła nazwę Techniczna Szkoła Wojsk Lotniczych ( bez patrona ), ze stanem ponad 3 000 osób. Podstawa do dalszego funkcjonowania szkoły był Rozkaz Dowództwa Wojsk Lotniczych z sierpnia 1955 rok. Komendantem został mjr Franciszek Ilnicki. Nowy etat jednostki Nr 20/348.
W grudniu 1955r. zamojska szkoła rozpoczęła szkolenie w nowej rzeczywistości i z nowym programem. Rozpoczęto szkoleniem mechaników samolotów; MiG-15, Lim-1, Lim-2, Ił-28, Ił-10, Li-2, CSS-13, Jak-12. Nadal także szkolono specjalistów służby fotograficznej i elektro-gazowej. Ponieważ skróceniu uległa zasadnicza służba wojskowa z 3 lat do 2 lat, dlatego musiano także skrócić czas szkolenia mechaników do 5 miesięcy. Równocześnie Polskie Lotnictwo Wojskowe miało na stanie coraz więcej myśliwców typu Lim-1/2, dlatego szkolenie mechaników samolotów bombowych typu Ił-28 przeniesiono do Oleśnicy. W efekcie w Zamościu szkolono tylko personel techniczny niższego szczebla, to znaczy mechaników i młodszych specjalistów następujących specjalności; płatowiec, urządzenie elektryczne, przyrządy pokładowe, urządzenia radioelektroniczne, aparaty fotograficzne, uzbrojenie lotnicze, akumulatory, agregaty rozruchowe, dystrybutory tlenowe.
1956 rok.
W dniu 5.10.1956 roku, szkoła otrzymała sztandar wręczony przez szefa sztabu Wojsk Lotniczych i Obrony Przeciwlotniczej Obszaru Kraju gen brygady Wasyla Kadazanowa. W 1956 roku, mury szkoły opuściło 2 100 absolwentów.
1957 rok.
W 1957r. nastąpiło pewne usystematyzowanie poborów nowych roczników do wojska. Postanowiono wcielać ich dwa razy do roku. W kwietniu i październiku, pobór wiosenny i jesienny. Ten system utrzymał się aż do 1990r. (za wyjątkiem okresu stanu wojennego). Wobec tego szkolenie elewów musiano prowadzić nie dłużej niż 5 miesięcy. Dokonała się więc jeszcze większa specjalizacja. Każdy od początku służby zasadniczej wiedział jaki sprzęt będzie obsługiwał. Zaczęto dobierać kandydatów pod kątem ich wykształcenia z „cywila”. Preferowano elektryków, mechaników samochodowych, mechaników kolejowych, absolwentów innych szkół zawodowych i przyzakładowych.
Nasiliło się także korzystne zjawisko, polegające na tym, iż coraz bardziej skomplikowany sprzęt obsługiwali żołnierze zawodowi, którym do zespołów przydzielono przeszkolonych żołnierzy służby zasadniczej. W szkole zorganizowano pierwszy batalion elewów (800 osób) w którym szkolono szeregowych mechaników. Powrócono do szkolenia mechaników bombowców Ił-28.
Do końca 1957r. wszyscy oficerowie sowieccy opuścili szkołę. Nie oznacza to jednak, iż wszystkie kontakty z sowietami zostały zerwane.
1959 rok.
Rozpoczęto szkolenie mechaników myśliwców MiG-19 P/PM o specjalności eksploatacji uzbrojenia. Były to pierwsze w Polsce samoloty uzbrojone w pociski rakietowe. Był to także okres, gdy przy wybranych pułkach bojowych tworzono polowe warsztaty lotnicze i działy techniczne obsługi samolotów. Szkoła zajęła się szkoleniem ich kadr. Głównie na kursach doskonalących dla żołnierzy zawodowych. W wrześniu 1959r. stanowisko komendanta opuścił ppłk nawig. Kazimierz Burczak.
Kolejne lata powoli, ale systematycznie zmieniały otoczenie szkoły. Środowisko mieszkańców Zamościa i żołnierze ze szkoły powoli zaczynali ze sobą się asymilować. Liczne prace wykonywane przez wojsko na rzecz Miasta poprawiały wzajemne relacje. Mieszkańcy zaczęli dostrzegać korzyści z istnienia garnizonu. Kilka tysięcy ludzi musiało przecież jeść, korzystać z wody i prądu. Żołnierze zawodowi nie zarabiali wielkich pieniędzy, lecz uposażenie otrzymywali systematycznie. Mogli więc kupować towary na kredyt. Zaś słuchacze szkoły otrzymywali żołd. Niewielki, ale sklepy i bary odwiedzali. Szkoła miała orkiestrę, bez której żadna uroczystość w Mieście nie mogła się odbyć. A przede wszystkim wszystkie ważne uroczystości wojskowe odbywały się na Rynku przed Ratuszem. Tak jest do dnia dzisiejszego (2011r.).
1960 rok.
W 60-latach XX wieku służba żołnierzy służby zasadniczej, przyszłych młodszych specjalistów samolotów w Zamościu, nie różniła się niczym od służby w innych jednostkach wojskowych. Tak jak to bywało w miastach garnizonowych często poborowych już na dworcu kolejowym witała orkiestra wojskowa. Już na peronie padały pierwsze skierowane do nich komendy. Grupowano ich w czwórkowe kolumny i marszem prowadzono do koszar.
Służbę rozpoczynał okres unitarny. Około 8 tygodni. Do złożenia przysięgi wojskowej. Elew wykonywał wszystkie żołnierskie czynności; musztra, ćwiczenia fizyczne, ćwiczenia chemiczne, elementy taktyki wojennej (okopywanie się, kopanie transzei), marsze i marszobiegi, pływanie, nauka strzelania i obsługi karabinu, nauka piosenek i śpiewanie, nauka regulaminów wojskowych, praca w kuchni i na stołówce, praca w kotłowni, praca w gospodarstwie rolnym, ogrodzie i sadzie, praca w magazynach, niekończące się uzupełnianie porządków (sprzątanie), dbanie o higienę i wygląd osobisty. I to co dla mnie było najtrudniejsze, zajęcia polityczne i pranie mózgów. Wśród oficerów politycznych były największe zakały. Nie znali dobrze tabliczki mnożenia, ale reprezentowali jedyną słuszna wizję obywatela. Najbardziej tępili tych którzy oficjalnie przyznawali się do wiary katolickiej i ją praktykowali. Tępienie polegało na dodatkowej gorszej i cięższej pracy z wyśrubowanym czasem.
Żołnierzowi przed przysięgą nie przysługiwały urlopu i przepustki. Również nie mógł mieć widzeń z najbliższymi. Mógł dostawać listy i paczki. Dostęp do telefonu był bardzo utrudniony, ale nie niemożliwy. Ale nie można było takiego żołnierza wysłać na front lub wsadzić do aresztu. Przy ciężkich przewinieniach był przekazywany prokuraturze wojskowej.
Dopiero po złożeniu przysięgi żołnierzy kierowano do kompani i plutonów szkolnych, o odpowiedniej specjalności. Dziennie odbywały się 5-7 lekcji. Była nauka teoretyczna, praktyczna i sprawdzanie uzyskanej wiedzy. Po około 4-miesiącach nauki, zdaniu odpowiednich egzaminów (w szóstym miesiącu służby), elew otrzymywał stopień szeregowca TSWL, upoważnienie do noszenia odznaki Mechanika Lotniczego oraz przydział do jednostki lotniczej, gdzieś w kraju. Nieliczni mieli prawo wyboru miejsca dalszej służby. Zwykle ci wzorowi. Można było trafić do jednostki położonej bliżej rodzinnego domu. Zostawało mu do odsłużenia jeszcze 1,5 roku. Do Zamościa przybywał kolejny pobór.
1962 rok.
W 1962 roku, komendantem szkoły został płk pil. Aleksander Dufajn, poprzednio dowódca 16. Dywizji Lotnictwa Szturmowego. Za jego kadencji rozpoczęło się szkolenie elewów nowej Podoficerskiej Szkoły Zawodowej zorganizowanej przy zamojskiej Technicznej Szkole Wojsk Lotniczych.
1963 rok.
Kiedy w 1957r., rozpoczęto w Świdniku seryjną produkcję PZL SM-1 (Mil Mi-1) śmigłowce te zaczęły w dużych ilościach wchodzić na stan wyposażenia Wojsk Lotniczych. Szkolenie pilotów przeniesiono ze Świdnika do OSL Dęblin. Utworzono tam szkolną eskadrę śmigłowcową, która stała się kuźnią pilotów wiropłatów. Nowa technika lotnicza w postaci śmigłowców wymusiła konieczność szkolenia mechaników tego sprzętu. Szkoleniem zajęła się szkoła w Zamościu. Stopniowo wprowadzano nowe specjalności mechaniczne śmigłowców. Trwało to kilka lat. Ostatecznie Zamość był praktycznie jedynym miejscem szkolenia specjalistów obsługi śmigłowców. Początkowo SM-1/2, potem Mi-4, Mi-2, Mi-8, Mi-24, Mi-17, PZL Kania, PZL W-3 Sokół. W trakcie funkcjonowania szkoły najwięcej wyszkolono mechaników śmigłowców Mi-2 i Mi-8.
1965 rok.
Około 1965r., zamojska szkoła przeszła kolejną reorganizację. W ramach TSWL zaczęły funkcjonować trzy odrębne szkoły; podoficerska, chorążych, podchorążych rezerwy. Do szkoły podoficerskiej kierowano kandydatów zwykle po szkole średniej, którzy nie wiązali całego swojego życia z wojskiem. Podoficerska szkoła przygotowywała do służby zasadniczej specjalistów lotniczych, którzy opuszczali szkołę w stopniu kaprala i byli kierowani do dalszej służby czynnej w jednostkach bojowych. Do szkoły chorążych byli przyjmowani młodzi mężczyźni, którzy chcieli swoje życie związać z wojskiem. Jako kandydaci nie mieli wykształcenia średniego. Zwykle byli po szkołach zawodowych i przyzakładowych. Ich nauka trwała 3-lata. Uzyskiwali zawód, stopień młodszego chorążego i przydział do jednostki lotniczej. Do szkoły podchorążych rezerwy kierowano ludzi po studiach, o określonej specjalności. Ich nauka trwała 6-9 miesięcy, po czym kierowano ich na praktykę do jednostki bojowej. Cała ich służba trwała około 12-15 miesięcy, po czym przenoszono ich do rezerwy z przydziałem na wypadek W. W tym czasie garnizon Zamość liczył kilka tysięcy żołnierzy.
1970 rok.
Około 1970r., w Zamościu rozpoczęto szkolenie mechaników śmigłowców Mi-2 i Mi-8. Oba te typy do Polskiego Lotnictwa Wojskowego weszły mniej więcej w tym samym czasie. Z tym, iż Polski przemysł rozpoczął na szeroką skalę produkcję Mi-2. Maszyna ta stała się koniem roboczym wśród śmigłowców w Polsce i to nie tylko w wojsku. Także w; milicji, służbie sanitarnej, aeroklubach, agrolotnictwie, służbie leśnej i morskiej. Śmigłowiec ten był także używany przez przedsiębiorstwa państwowe, jako dźwig lub element kontroli sieci energetycznych lub rurociągów. Duża liczba tych maszyn wymagała przeszkolenia setek mechaników różnych specjalności. Głównie eksploatacji silników i przekładni napędowych śmigłowców. W tym okresie wprowadzono także szkolenie mechaników doskonałego szkolno-treningowego samolotu TS-11 Iskra.
1975 rok.
Z początkiem 70-tych lat sowieci sprzedali dużą ilość samolotów i śmigłowców krajom spoza układu warszawskiego. Jednak sami nie byli w stanie przeszkolić dużej liczby lotników i personelu naziemnego, dlatego część szkoleń zlecili innym krajom komunistycznego obozu, w tym Polsce. W latach 1975r.-1993r. w Zamościu szkolono personel techniczny dla wojskowego lotnictwa Indii, Libii, Algierii i Birmy. Komendantami TSWL byli wówczas: płk nawig. Dionizy Barszczewski, a następnie płk Zygmunt Olejniczak.
1976 rok.
Aby w PRL uczyć się pilotażu lub uprawiać spadochroniarstwo należało wstąpić do aeroklubu. W Zamościu takiego nie było. Najbliższy był w Lublinie. Szansą na stworzenie aeroklubu w Zamościu była reforma administracyjna kraju (1975r.) i utworzenie Województwa Zamojskiego. Zabiegi ziściły się 1.01.1976r.. Z taką właśnie datą prezes Zarządu Głównego Aeroklubu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (odpowiednik obecnego Zarządu Głównego Aeroklubu Polskiego), generał brygady Władysław Jagiełło powołał Aeroklub Ziemi Zamojskiej. Lokalizacja Zamość – Mokre. Pierwszym kierownikiem Aeroklubu Ziemi Zamojskiej został Jerzy Rachwał, instruktorem spadochronowym Kazimierz Drzewiński, a opiekunem aeroklubu z ramienia TSWL, Józef Kopański. Siedzibę aeroklubu udało się ulokować w małym wygospodarowanym pomieszczeniu remizy strażackiej w miejscowości Mokre. Dzięki przychylności dowództwa TSWL można było korzystać z lotniska szkoły ulokowanego także w Mokrem, ale postawiono warunek. Szkolenie aeroklubowe nie mogło utrudniać ani kolidować ze szkoleniem wojskowym. To właśnie z tego względu cywilni miłośnicy podniebnych podróży z lotniska mogli korzystać albo bardzo wcześnie rano lub też pod wieczór, kiedy to ćwiczące drużyny wojskowe jeszcze nie wyszły lub już wróciły do koszar. By jednak nie było niejasności i niedomówień między dowództwem TSWL, a aeroklubem, 18.03.1976r., zawarto stosowne porozumienie Dowództwa Wojsk Lotniczych z Aeroklubem PRL. Mocą tegoż porozumienia wydzielono na lotnisku 2 hektary powierzchni pod budowę przyszłych – niestety nie stałych – hangarów i stosownego zaplecza technicznego, również możliwego do szybkiego demontażu. Takie wówczas były realia. Musimy także pamiętać, iż niemal cały zarząd Aeroklubu Polskiego to byli ludzie wojskowi. Do 1994 roku, AZZ był wpół-użytkującym Lotnisko Zamość razem ze szkołą.
1977 rok.
W 1974 roku, na uzbrojenie Polskiego Lotnictwa wprowadzono ciężkie bojowe śmigłowce typu Mi-24. Dlatego pod koniec 1977 roku, rozpoczęto szkolenie w Zamościu mechaników tych maszyn. Głownie na kierunku uzbrojenia i wyposażenia pokładowego.
1994 rok.
W lipcu 1994r., wydano Rozkaz MON na mocy którego do grudnia 1995r., szkoła przestała istnieć.
Przez 50 lat istnienia szkoła wyszkoliła; 2 411 oficerów, 1 279 chorążych, 6 310 starszych mechaników podoficerów zawodowych, 121 052 mechaników młodszych specjalistów służby zasadniczej i kandydatów na żołnierzy zawodowych, 2 639 słuchaczy różnych kursów, 2 789 studentów uczelni cywilnych i podchorążych rezerwy, 160 słuchaczy kursów zagranicznych. Łącznie w Zamościu wyszkolono ponad 134 tysiące osób.
1996 rok.
W dniu 19.01.1996r., odbyła się ostatnia uroczysta zbiórka kadry i żołnierzy TSWL. Prowadził ją ostatni komendant płk Ryszard Hejny w towarzystwie dowódcy wojsk lotniczych gen. Romana Iwaszkiewicza. Wśród zaproszonych gości był Wojewoda Zamojski Stanisław Rapa. Po przemówieniach pożegnano sztandar szkoły. Został on przekazany do muzeum.
Przez dziesiątki lat TSWL zrosła się z Miastem. Bez kompani honorowej i orkiestry szkoły w Zamościu nie było żadnej uroczystości. Żołnierze TSWL wielokrotnie pracowali na rzecz Miasta, budując m.in. most na Łabuńce. Reprezentowali też Zamość na arenach sportowych całej Polski.
Z dniem 1.01.1996r. w Zamojskich koszarach sformowano 3 Zamojską Brygadę Obrony Terytorialnej Kraju.
Ciąg dalszy w następnym rozdziale.
Opracował Karol Placha Hetman