Kontrakt na zakup M-28 dla Polskiego Wojska w 2008r.

Kraków 2011-06-29

Kontrakt na zakup kolejnych samolotów M-28 Bryza dla Polskiego Wojska w 2008 rok.

Artykuł subiektywny.

PZL M-28 nb 0204. 2019 rok. Zdjęcie Karol Placha Hetman
PZL M-28 nb 0204. 2019 rok. Zdjęcie Karol Placha Hetman

Analizując sprawę podpisania kontraktu na kolejne 12 samolotów M-28 Bryza dla Polskiej Armii musimy cofnąć się do 2003r.. W tym to czasie realizowany był kontrakt na dostarczenie samolotów transportowych CASA C-295 M, a także zawarto kontrakt na wielozadaniowe samoloty bojowe F-16.

Temu drugiemu kontaktowi miał towarzyszyć ogromny offset. Niestety w Polskiej rzeczywistości poskomunistycznej stał się on li tylko narzędziem propagandowym. Nie potrafiliśmy dobrze z niego skorzystać.

Nie udało nam się doprowadzić do montażu finalnego F-16 w Polsce, co nie było niemożliwe. Remonty F-16 w Polsce są nadal mało realne, a rozmowy w tym temacie ślimaczą się już 8 lat. Przede wszystkim offset nie zawierał praktycznie tego, co określamy jako „know-how”, czyli transferu nowoczesnych technologii.

Przeczytajmy, co w dniu 10.11.2006r. powiedział Bronisław Komorowski, z Platformy Obywatelskiej, wicemarszałek Sejmu ( a obecnie, 2011r. Prezydent Rzeczypospolitej ) – „Umowa offsetowa zawarta przy zakupie samolotów F-16 nic nie poprawiła w Polskiej gospodarce. -To stracona wielka szansa”. „- Umowie zakupu samolotów towarzyszy umowa offsetowa, która z winy lewicowego rządu jest tak sformułowana, że pozwala na nie wywiązanie się z deklaracji offsetowych. Ta umowa była źle negocjowana i źle podpisana” – oświadczył Bogusław Komorowski.

Ale jest jeszcze coś bardzo interesującego. Przeczytajmy, co w dniu 31.07.2000r. ( czyli w czasie, kiedy trwały negocjacje nad wyborem samolotu ), powiedział także Bronisław Komorowski, wówczas Minister Obrony Narodowej – „Nie będzie samolotu, straci zbrojeniówka. Straci, bo rezygnacja z zakupu samolotu wielozadaniowego oznaczałaby stratę zamówień na 1,5 mld $ i niechybny upadek wielu przedsiębiorstw”. ( Tu drobne wyjaśnienie. Jest mowa o 1,5 mld $, bo to było 50 % kontraktu, który na tym etapie można było zainwestować tylko w sektor zbrojeniowy. ). I co? Był kontrakt i tak zbrojeniówka straciła, a pan Bronisław Komorowski cały czas uczestniczył w negocjacjach.

Kiedy w 2007r. wicepremier Roman Gierdych próbował doprowadzić, chociaż do forum na temat offsetu, jeśli nie do renegocjacji, to został przez polskojęzyczne media wyśmiany. 

Co w ogóle uzyskaliśmy w offsecie? Z tej całej papki medialnej udało się tylko uzyskać kilka konkretów. WSK PZL Mielec – promocja i sprzedaż samolotów typu Skytruck i Dromader na rynku USA. WSK Rzeszów – elementy silników Pratt & Whitney dla naszych F-16. WSK PZL Świdnik – promocja i sprzedaż W-3 i SW-4 na rynku USA.

Amerykanie przejęli zakład WSK PZL Rzeszów. Tylko, że teraz Wojsko Polskie musi kupować części i silniki do śmigłowców po parokrotnie wyższych cenach. Nowy właściciel odmówił także produkcji przekładni do Polskiego śmigłowca SW-4. Produkcję ich musiano umieścić w Świdniku, co zwiększyło koszty.

Tu dochodzimy do głównego meritum tego artykułu. Czyli samolotów M-28.

W tym czasie (2004 roku) plany były bardzo ambitne. Oficjalnie mówiono o około 100 maszynach, z perspektywami na kolejne. Niestety, przyszłość okazała się dużo gorsza. Do 2008 roku, samoloty PZL M-28 sprzedawały się źle. Za granicę sprzedano tylko kilkanaście egzemplarzy; USA, Wenezuela, Kolumbia, Wietnam, Indonezja i Nepal.

Kompletnym fiaskiem zakończył się projekt, który miał polegać na pomocy Lockheed Martina w eksporcie 100 samolotów M-28 Skytruck. Amerykanie zapewnili sobie prawo do nazwy Skytruck, a przez to zablokowali sprzedaż tych samolotów. Zamiast tego, zakład w Mielcu, w grudniu 2006 roku, został wykupiony za spłatę zadłużenia wobec Agencji Rozwoju Przemysłu przez amerykańskiego producenta śmigłowców Sikorsky.

Przedostatnie samoloty PZL M-28 dostarczono Wojsku Polskiemu w 2001 roku. Kolejne 5 maszyn PZL M-28 zamówiono w 2006 roku. Koniec służby przestarzałych samolotów An-2 był nieubłagany. Samoloty An-26 wycofano z Polskich Sił Powietrznych w 2007 – 2008 roku.

Zakup kolejnych samolotów An-28 dla Polskich Sił Zbrojnych powinien być nieuchronny. Umowę na 12 nowych samolotów M-28 zawarto w 2008 roku. Zamówienie opiewało na samoloty w różnych odmianach. Powinniśmy być zadowoleni, że Wojsko Polskie kupuje samoloty produkowane w Polsce, gdyby nie kilka istotnych zastrzeżeń.

Samolotów tych nie umieszczono w wykazie planowanych zakupów wyrobów i usług Departamentu Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON w 2008 roku. Wykaz ten jest opracowany na podstawie zatwierdzonego Planu Modernizacji Technicznej SZ RP w latach 2008 – 2009 roku. Kontrakt podpisano bez stosownego przetargu. Rząd liberalnego Premiera Donalda Tuska twierdził, iż takie maszyny produkuje tylko Mielec (?).

Producent samolotów ( już nie Polska firma WSK PZL Mielec, bo przejęta przez United Technologies Holdings ) była wspierana przez wysokiego urzędnika Polskiego MON. Czyli niedozwolone lobowanie. Zakup samolotów już eksploatowanych w Wojsku Polskim wydaje się zasadny, gdyby cena była rozsądna. Tak nie było. Po przejęciu PZL Mielec przez obcego producenta, nagle cena samolotów drastycznie wzrosła. Rzeczypospolita za 8 samolotów C-295 M zapłaciła 211,5 milionów USD, natomiast za 12 samolotów M-28 B/PT, Polska miała zapłacić 635 milionów złotych ( 52,92 milionów złotych za sztukę ). Kwoty w 2008 roku, porównywalne. W 2006 roku, za 5 samolotów M-28 budżet Polski zapłacił 136 milionów złotych ( 27,20 milionów złotych za sztukę ). W ciągu dwóch lat cena M-28 wzrosła dwukrotnie; z 27,20 milionów złotych do 52,92 miliona złotych. Warto zaznaczyć, iż w 2006 roku, kwota 27 milionów już wzbudzała zastrzeżenia.

Na tym nie koniec. W 2008 roku, zagraniczni odbiorcy za M-28 płacili niespełna 30 milionów złotych. To dlaczego nagle Polskie Wojsko ma płacić ponad 50 milionów złotych? Minister obrony narodowej Bogdan Klich powiedział, że w cenie jest pakiet wyposażenia lotniskowego i przeszkolenia 36 osób personelu. To znaczy, iż odbiorcom zagranicznym sprzedano samoloty, aby postawili je sobie na półce? Tym dziwniejsze, iż niektórzy zagraniczni odbiorcy kupili pierwsze maszyny, a my tylko dokupujemy. Pan Bogdan Klich powiedział także, iż samoloty otrzymają drogie wyposażenie obronne. A jednocześnie stwierdził, iż będą latały w kraju. Cieszy troska ministra o naszych lotników, tylko czy ostrzał rakietowy w Polsce im grozi?

Do tego dorzućmy kolejną sprawę. W Planie Modernizacji Technicznej SZ RP w latach 2008 – 2009 roku, ujęto zakup koniecznych dla Polskiego Wojska dwóch samolotów wielozadaniowych transportowo-tankujących (MRTT). Na ten cel zagwarantowano 450 milionów złotych. Jednak Rząd Premiera Donalda Tuska skreślił ten program. Efekt jest taki, że Polskie Siły Powietrzne żebrzą u sojuszników o możliwość szkolenia pilotów F-16 Jastrząb w tankowaniu powietrznym. To po co kupno samoloty z taką funkcją? W sprawie MRTT od 2008 roku, zalega głucha cisza.

W 2009 roku, rzekomo z powodu ogólnoświatowego kryzysu finansowego ( choć Premier Donald Tusk twierdził, że jesteśmy zieloną wyspą ), w MON poczyniono ogromne cięcia. Kontrakt na 12 samolotów M-28 zmniejszono do 8 maszyn. Zrezygnowano między innymi z dwóch samolotów dla VIP. Z matematyki wynika, że budżet powinien zapłacić około 424 milionów złotych. Lecz nic z tego. Polska zapłaciła około 500 milionów złotych, czyli 62,50 miliona złotych za jeden samolot. W tym przedmiotowym zagadnieniu wielokrotnie interweniowali panowie; Roman Gierdych, Ludwik Dorn i inni. Lecz bez skutku. Tak wyglądało tanie państwo Premiera Donalda Tuska. Obecnie (2011 roku) czekamy na zmianę Rządu Rzeczypospolitej. Gorszy Rząd być nie może.

Opracował Karol Placha Hetman