Pokazy Air Show Radom 2015 rok
Opis do zdjęcia: Samolot Mikojan i Guriewicz MiG-29 nb 4105 z 41 Eskadry Lotnictwa Taktycznego w Malborku nazwany „Skalskim” w malowaniu upamiętniającym najlepszego Polskiego pilota, w drugiej wojnie światowej, Generała Stanisława Skalskiego (1915-2004). 2015 rok.
O tym nie przeczytasz w masońsko-liberalnych mediach.
W dniach 22-23.08.2015 roku, w Radomiu odbyła się kolejna edycja pokazów lotniczych Air Show. Imprezę zorganizowano już po raz czternasty, ale w tym roku były także dwa szczególne powody: 75. rocznica Bitwy o Anglię oraz stulecie urodzin znakomitego pilota, Generała Stanisława Skalskiego. Air Show na Lotnisku Radom Sadków to największa tego typu impreza na świecie. W tym roku było 250 statków powietrznych, 350 lotników zagranicznych i 180 000 widzów (Kolejny rekord w historii pokazów). Ktoś zaraz powie, że Air Show Paryż lub Farborught są większe. Ale tamte imprezy to są targi, gdzie podpisuje się umowy i zawiera kontrakty, więc jest to komercja, a nie rozrywka. Ktoś powie, że za Wielką Wodą są większe. Ale tam nie ma uczestników z 20 różnych krajów świata. A co najważniejsze jest to najlepsza impreza na świecie. I nie jest to opina zwykłego zjadacza chleba, ale opinia uczestników! Poprzednie Air Show 2013 roku, zostało uznane za najlepsze na Świecie. Obecne Air Show 2015 roku, już zostało uznane za lepsze od poprzedniego. Dlaczego? Bo na Zachodzie wprowadzono już tak głupawe obostrzenia norm hałasu, że uczestnicy w ogóle nie wiedzą czy mają szansę na start. Czy „limit na hałas” jest wyczerpany, czy może jeszcze się załapią. Fakt faktem – jest głośno. Bo i o to też chodzi. Jednak w Radomiu jest już normą, że rodzice dzieciom zakładają słuchawki (ochronniki słuchu), a i dorośli używają stoperów do uszu.
Główni organizatorzy: Siły Powietrzne i Miasto Radom stwierdzają – „Pękamy z dumy? Tak bo jest się z czego cieszyć i być dumnym. Air Show to od 15 lat marka Radomia. Tegoroczne pokazy po raz kolejny udowodniły, że Radom i lotnisko na Sadkowie to najlepsze miejsce do organizacji tego typu imprezy. Mamy nadzieję że pokazaliśmy, że Radom jest doskonałym miejscem by takie pokazy organizować. Rozmawiałem z każdą z ekip, która brała udział w naszych pokazach. Powiedzieli, że był to najlepszy Air Show na jakim mieli okazję być. Byli tutaj ludzie, którzy jeżdżą po całym świecie i występują. Dla mnie ich ocena jest najważniejsza.” – zapewnia generał brygady Tomasz Drewniak, dyrektor pokazów dynamicznych Air Show 2015. „Ale ponieważ nasze pokazy są uważane przez nich za jedne z najlepszych na świecie, to chętnie do nas wracają.” – mówi generał brygady Tomasz Drewniak.
W tym roku, w Radomiu mieliśmy blisko 22 godziny pokazów w powietrzu. Doliczyć do tego możemy kołujące w tym samym czasie po drogach kołowania samoloty, które przygotowywały się do występu lub właśnie go zakończyły. Dlatego te 22 godziny możemy pomnożyć co najmniej przez dwa. Bo wiecznie coś się działo. Widziałem fotoreporterów, którzy fotografowali niemal jednocześnie dwoma aparatami. Z długim obiektywem samoloty w powietrzu, a z krótkim maszyny które kołowały. A do tego mnóstwo maszyn na wystawie statycznej. Nie było widza, który byłby w stanie zobaczyć wszystko. Fizycznie niemożliwe. Organizatorzy tak bardzo upchali program w powietrzu, że musieli kilku chętnym uczestnikom odmówić. Wszystkie PPS (płaszczyzny postojowe samolotów) były wypełnione po brzegi. Służby paliwowe wydały pół miliona litów paliwa lotniczego.
Trochę o nieobecnych. Tym razem w Radomiu nie było Amerykanów, Szwedów, Ukraińców, Białorusinów. Nie wiemy, czy impreza na tym ucierpiała? Sadząc po zagranicznych opiniach to nie. Jednak taki C-17 Globmaster, A-10, JAS-39 Grippen, Ił-76 lub Su-27 to były ciekawe punkty pokazu.
Według oficjalnego raportu policji nad bezpieczeństwem uczestników czuwało 700 policjantów i była to najspokojniejsza masowa impreza ostatnich lat. Policja współpracowała ściśle z Żandarmerią Wojskową, Strażą Pożarną, Strażą Miejska, Strażą Graniczną, Pogotowiem Ratunkowym (80 ratowników medycznych) oraz BOR-em. Dzięki wielomiesięcznym, szczegółowym przygotowaniom Międzynarodowe Pokazy Lotnicze Air Show 2015 okazały się sukcesem organizacyjnym. Dobrym rozwiązaniem okazało się zorganizowanie punktu policyjnego. Tu oddawano znalezione telefony komórkowe, klucze, dokumenty. Oddano nawet plecak z dokumentami i pieniędzmi, którego właścicielem okazał się obcokrajowiec. „Daliśmy świadectwo, że jesteśmy ludźmi uczciwymi. To także jest bardzo istotne.” – powiedział inspektor Marek Świszcz.
W imprezie uczestniczyli przedstawiciele 20 krajów, według innych źródeł 19 krajów. Ten rozdźwięk wynikał z powodu grupy Baltic Bees. Grupa jest Łotewska, a latają w niej przedstawiciele dwóch krajów.
Na radomskim niebie zaprezentowało się 10 grup akrobacyjnych: 1 Biało-Czerwone Iskry – Polska. 2 Orlik – Polska. 3 Frecce Tricolori z Włoch. 4 Patrouille Suisse – Szwajcaria. 5 Patrulla Aguila z Hiszpanii. 6 Baby Blue z Danii. 7 Baltic Bees z Łotwy. 8 Royal Jordanian Falcons z Jordanii. 9 hiszpańska grupa latająca śmigłowcami colibri Patrulla Aspa. 10 grupa Żelazny.
W tym roku na radomskim niebie było bardzo wiele gwiazd. Zaczniemy od najlepszego zespołu akrobacyjnego na Świcie. To zespół Frecce Tricolori (Trójkolorowe Strzały) z Włoch należący do Włoskich Sił Powietrznych. Grupa oficjalnie powstała w 1961 roku i korzystała z samolotów F-86 Sabre. W 1964 roku, wymieniono maszyny na rodzime samoloty Fiat G.91. Od 1979 roku, zespół lata na samolotach Aermacchi MB-339 wersja PAN. Zespół dawał pokazy dziewięcioma samolotami. W dniu 28.08.1988 roku, doszło do największej katastrofy w historii pokazów lotniczych. W bazie lotniczej US Air Force mieszczącej się w Ramstein-Miesenbach, wpadły na siebie trzy samoloty grupy, jeden z nich spadł na publiczność oglądającą pokazy, w wyniku katastrofy zginęło 70 osób. Po tej tragedii zaostrzono przepisy dotyczące wykonywania akrobacji lotniczych podczas pokazów z udziałem publiczności. Zespół wyróżnia się bardzo gęstymi smugami. Obecnie zespół prezentuje się na 10 samolotach.
Patrulla Aguila z Hiszpanii, to zespół który powstał w 1985 roku, w bazie San Javer. Zespół od samego początku lata na samolotach CASA C-101. Takie hiszpańskie Iskry o niezbyt głośnych silnikach. Z uwagi na kolory narodowe zespół używa żółte i czerwone, a dodatkowe białe dymy. Zespół występuje na 8 samolotach. Zespół gościł już w Radomiu w 2005 roku.
Był zespół ze Szwajcarii z samolotami Northrop F-5.
Nie zabrakło oczywiście dwóch Polskich wojskowych grup akrobacyjnych: Biało-Czerwone Iskry, który lata na samolotach TS-11 Iskra i Orlik, który lata na samolotach PZL-130 TC-II Orlik.
Wśród solistów na wyróżnienie zasługują występy: F-16, Mirage-Rafael, Eurofighter, MiG-29 nb 114 „Eugeniusz Horbaczewski”.
Ważnym punktowym programu była defilada powietrzna Polskich Siła Zbrojnych w układzie fly pass. Była ona niemal identyczna do tej, którą mogliśmy obejrzeć kilka dni wcześniej w Warszawie. Na początku przeleciało 6-samolotów TS-11 Iskra, które z biało-czerwonych smug utworzyły biało-czerwoną flagę. Za nimi przeleciało: 6-śmigłowców SW-4 Puszczyk, 4-śmigłowce PZL Mi-2, 4-śmigłowce PZL W-3, 4-śmigłowce Mi-8, 4-śmigłowce Mi-24, 4-samoloty PZL M-28, 3-samoloty CASA C-295, 1-samolot C-130 Herkules w towarzystwie dwóch-samolotów C-295, 6-samolotów Su-22, 6-samolotów MiG-29, 6-samolotów F-16 Jastrząb. Cała defilada trwała około 15 minut. Samoloty i śmigłowce nie tylko trzymały wzorowy szyk, ale także poszczególne formacje nadlatywały w idealnych odstępach czasowych, zostawiając dość czasu fotografom na zrobienie kilku zdjęć jednej formacji. Po defiladzie na DS przyziemiły TS-11 Iskra i PZL-130 Orlik.
Na stałe do programu Międzynarodowych Pokazów Lotniczych weszły także specjalne efekty pirotechniczne, zaprezentowane przez samoloty bojowe Sił Powietrznych Rzeczypospolitej które symulowały atak na cele naziemne czyli misję Close Air Support. „Bombardowania”, jedno po drugim, wykonali piloci myśliwsko-bombowych Su-22 z 21 Bazy Lotnictwa Taktycznego ze Świdwina i piloci F-16 z 2 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego. Był także pokaz bojowy MiG-29 z Mińska Mazowieckiego.
Nie sposób wymienić wszystkich samolotów i śmigłowców z wystawy statycznej. Dlatego zwrócę uwagę na kilka z nich: Był An-2 SP-MLP „Wiedeńczyk”, transportowy L-410 Turbolet Nb 01 sił zbrojnych Litwy, C-130 Herkules Nb 1504, CASA C-295 nb 011 w nowym malowaniu, transportowy rumuński C-27 Spartan Nb 2705, transportowy litewski C-27 J Spartan Nb 06, transportowy C-130 w wersji medycznej wojsk izraelskich, morski germański P-3 Orion, rumuńskie dwa MiG-21 bis Lancer pokazane na ziemi i w powietrzu.
Aby nie było wszystko cacy, to trochę o mankamentach. Pierwsza rzecz to sprawa napoi. Przy wejściu na lotnisko, organizatorzy nakazywali wypijać lub wylać wszystkie wnoszone przez widzów napoje. Niezależnie czy rozpoczęte, czy oryginalnie zamknięte. Nasza ocena tego jest taka. Jedna z firm dostała jako jedyna koncesje na ten rodzaj handlu. Z napoi była tylko cola i kropla Beskidu, które należą do jednej korporacji i to trzeba było sprzedać. Co prawda było sześć dystrybutorów darmowej wody, ale umieszczone w dwóch stanowiskach odległych od siebie o 20 m. Więc kolejki były bardzo duże. I oczywiście musiało być marnej jakości piwo. Co prawda sygnowane przez znaną markę, ale sądząc po wielu niedopitych plastikowych kubkach, było po prostu rozcieńczone. W dodatku, jeśli tak łatwo było kupić to moczopędne piwo, to zdecydowanie za mało było toalet, bo kolejki były gigantyczne. Porównując ilość toalet do imprezy z przed dwóch lat, to było ich znacznie mniej. I trzeci mankament po napojach i toaletach to wizyta masońsko-liberalnej pani Premier Ewy Kopacz. Z powodu jej zbyt długiego i zbędnego przemówienia nastąpił 20 minutowy poślizg w programie imprezy. A swoją drogą, pani Premier obiecała, że ściąga szpilki, zakłada trampki i bierze się do roboty. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że ta praca będzie polegać na uczestnictwie w wycieczkach i innych rozrywkach. Przypomnijmy, że dwa lata wcześniej była podobna historia. Wówczas z masońsko-liberalnym panem Prezydentem Bronisławem Komorowskim.
Na samym lotnisku znajdował się Policyjny Punkt Informacyjny, gdzie zgłaszano zaginięcia dzieci. W dwa dni było ich 21. Wszystkie dzieci, dzięki pomocy dyżurujących z punkcie policjantów i żołnierzy, szybko znalazły najbliższych. Funkcjonariusze pełniący służbę na płycie lotniska znajdowali również pozostawione rzeczy osobiste, w tym torby. W czasie dwudniowej imprezy odnotowano na terenie lotniska jedno zniszczenie mienia (32-latek mając blisko promil alkoholu w organizmie, chcąc sobie zrobić zdjęcie wszedł na prawe skrzydło samolotu Zlin i uszkodził je). Mężczyzna został zatrzymany przez mundurowych z Mobilnego Posterunku Policji, który był zlokalizowany na lotnisku.
Incydentem związanym pośrednio z tegorocznymi pokazami, było awaryjne lądowanie w okolicach Radomia śmigłowca masońskiej, polskojęzycznej stacji telewizyjnej, która rzekomo relacjonowała przebieg imprezy. Na pokładzie były dwie osoby. Nie wiadomo jakiej płci. Pomocy udzielił śmigłowiec poszukiwawczo-ratowniczy PZL W-3 Sokół Polskich Sił Powietrznych, pełniący dyżur podczas pokazów. W ciągu pół godziny poszkodowani znaleźli się w szpitalu, który opuścili po badaniach. Teren zdarzenia lotniczego został zabezpieczony najpierw przez żołnierzy, a następnie przez policjantów oraz strażaków. Wyjaśnieniem zdarzenia zajęła się Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Zdarzenie z soboty z awaryjnym lądowaniem śmigłowca nie ma związku z pokazami lotniczymi. Lądowanie nastąpiło poza terenem lotniska i było wynikiem najprawdopodobniej usterki technicznej maszyny. Nadmienimy, że sprzęt użytkowany przez tę stację jest marnej jakości, a przede wszystkim źle serwisowany.
Według organizatorów nowością był udział w imprezie wojsk specjalnych, wojsk lądowych i marynarki wojennej. Faktem jest, że mogliśmy po raz pierwszy w Radomiu oglądać wozy bojowe: Rosomak, Twardy i Leopard oraz sprzęt wodny marynarki wojennej. Ale formacje wojsk lądowych to przecież śmigłowce, które goszczą w Radomiu zawsze, a marynarka wojenna także wystawiała swoje śmigłowce, więc tak naprawdę nowością były wojska specjalne. To zamieszanie wynika z chaosu jaki dokonał się na głównych szczeblach dowodzenia Polskiego Wojska poprzez działania Prezydenta Bronisława Komorowskiego i jego jednoosobowego doradcy generała Stanisława Kozieła „Szoguna”, jak go nazwał Prezydent. Przypomnę, że te działania i wprowadzone w ich wyniku ustawy, wpisują się w demontaż struktur Rzeczypospolitej dokonywanych przez oligarchię i posłuszne jej kolejne masońsko-libralne Rządy.
Bilet normalny na jeden dzień pokazów kosztował 40 zł, a ulgowy 30 zł. Ogólny plan pokazów: 09;00 – rozpoczęcie pokazów w powietrzu, 09;00-11;20 – blok Aeroklubu Polskiego, 12;00 – oficjalne rozpoczęcie Międzynarodowych Pokazów Lotniczych AIR SHOW 2015, 12;15-19;00 – blok wojskowy: pokazy grup akrobacyjnych, pokazy indywidualne, 19;30 – zakończenie.
Opracował Karol Placha Hetman