Kraków 2017-05-29
Szkolenie lotnicze w Polsce.
Dęblin.
W dniu 8 marca 1945 roku, z Lotniska Mokre koło Zamościa przebazowano 13 samolotów szkolnych UT-2, na polowe lotnisko Szkoły Dęblińskiej „Szkoły Orląt” w Podlodowie, Lotnisko Podlodowo. Do dnia 20 marca 1945 roku, do Podlodowa i Dęblina przeniosła się cała 3. Eskadra Szkolna. Podchorążowie tej eskadry rozpoczęli szkolenie podstawowe w powietrzu. Warunki socjalno-bytowe w Dęblinie były bardzo trudne, dlatego była decyzja o rozśrodkowaniu szkolenia. W kwietniu 1945 roku, do szkoły włączono także Lotnisko Radom-Sadków.
Naczelny Dowódca Wojska Polskiego Rozkazem nr 89/Org. z dnia 13 kwietnia 1945 roku, rozwiązał WSLWP, a powołał: Wojskową Szkołę Pilotów (WSP) w Dęblinie; Wojskową Techniczną Szkołę Lotniczą w Zamościu. Reorganizacja szkoły zapoczątkowała nowy etap rozwoju Polskiego szkolnictwa lotniczego po wojnie. Przenosiny szkoły z Zamościa do Dęblina trwały 6 dni. W dniu 25 kwietnia 1945 roku, do Dęblina przyjechał ostatni transport kolejowy. Szkoła w Dęblinie otrzymała 1 228 etatów, w tym 500 podchorążych.
Trzeba w tym momencie napisać kilka słów komentarza. Przeniesienie szkolenia do Dęblina miało także wymiar polityczny. Powrót do szkolenia w kolebce Polskiego Lotnictwa Wojskowego miało być powrotem do korzeni. Miejsce było to samo, lecz systemowo to nie był Polski System Szkolenia. Twierdzono, iż postęp w lotnictwie w trakcie drugiej wojny światowej był tak duży, że nie można powrócić do „starych” metod.
Organizacja dęblińskiej szkoły WSP odbywała się jednocześnie z normalną działalnością szkoleniową. W dniu 21 czerwca 1945 roku, odbyła się pierwsza powojenna promocja w której udział wzięło 49 podchorążych. Według innych danych było 51 podchorążych. Wszyscy byli po 6-miesięcznym kursie, który był prowadzony według programu wojennego. 19 osób z nich, to byli absolwenci podstawowego kursu lotniczego i pozostawiono ich w Szkole na dodatkowym miesięcznym kursie instruktorów samolotów UT-2. Wynikało to z konieczności zwiększenia liczby instruktorów, których wciąż brakowało.
W tym okresie Szkoła dysponowała rosyjskimi maszynami typu Po-2 i UT-2, które słabo spełniały funkcje szkolne. Oba samoloty były napędzane tym samym, słabym silnikiem, M-11 D. Silnik gwiazdowy 5-cylindrowy chłodzony powietrzem, o mocy startowej 92 kW (125 KM). Każdy Polski samolot szkolny, używany w Szkole przed wojną był od tych maszyn lepszy.
Sytuacja w Szkole zaczęła się poprawiać z początkiem maja 1945 roku, kiedy to Polskie jednostki, w dniu 2 maja 1945 roku, otrzymały rozkaz wycofania się do Polski. Kilku frontowych oficerów zasiliło kadrę Szkoły.
W kwietniu i maju 1945 roku, wojskowe grupy uzupełnień dokonywały naboru do szkół wojskowych Ludowego Wojska Polskiego, w tym do lotnictwa. Z końcem maja 1945 roku, Szkoła miała już za dużo kandydatów na kolejny kurs. Przeszli oni badania lekarskie przed woskową komisją lekarską, pod kątem przydatności do służby w lotnictwie. Zostali oni przyjęci jako podchorążowie do 3. Eskadry Szkolnej i wstępnie podzieleni na pilotów myśliwskich, pilotów szturmowców, obserwatorów-radiotelegrafistów i strzelców. Wszystkich czekało przeszkolenie na samolotach UT-2. Z początkiem czerwca 1945 roku, rozpoczęto szkolenie teoretyczne z budowy samolotów UT-2, Po-2 oraz budowy silnika. Cały lipiec 1945 roku, prowadzono szkolenie teoretyczne. Na przełomie lipca i sierpnia 1945 roku, dokonano przydziałów podchorążych do nowo utworzonych eskadr: 1. Eskadra Myśliwska i 2. Eskadra Szturmowa. Nadal funkcjonowała także 3. Eskadra Szkolna, w której podchorążowie kończyli podstawowy kurs pilotażu na samolotach UT-2. Ci podchorążowie, którzy nie byli w stanie opanować zarówno teorii jak i praktyki zostali przesunięci do innych służb. Zwykle osoby te zostawały technikami płatowców, silników, uzbrojenia i środków łączności. W sierpniu 1945 roku, bramy Szkoły opuściły pierwsze grupy wykształconych radiotelegrafistów i strzelców pokładowych.
Utworzona eskadra szturmowa była nowością w lotnictwie, bo do tej pory szklono pilotów myśliwskich na samolotach Jakowlew Jak-1 i Jak-9 oraz pilotów „bombowych” na samolotach Polikarpow Po-2.
Kursanci szkolenia szturmowego, którzy mieli już za sobą samodzielne loty na samolotach UT-2, zostali przewiezieni pociągiem do Radomia. Tam było kilka samolotów Iliuszyn Ił-2 należących do armii rosyjskiej. Około 40 kursantów szkolono bardzo intensywne, a i pogoda sprzyjała lotom. Program szkolenia przewidywał opanowanie lotów po okręgu i do strefy, gdzie kursanci opanowywali figury niższego pilotażu. Kolejnym etapem były loty nawigacyjne po trasie, w tym także loty na małej wysokości, około 100 m. Trzecim etapem były loty do strefy, gdzie na wysokości 100-150 m uczono się określonych manewrów koniecznych w atakach na cele naziemne. Po odbyciu pełnego programu kursanci przystępowali do egzaminu komisyjnego. Egzamin obejmował samodzielne wykonanie dwóch lotów po okręgu i trzeci lot do strefy z egzaminatorem, gdzie kursant wykonywał lot na akrobację.
Kursanci należący do 1. Eskadry Myśliwskiej byli szkoleni w Dęblinie. Do lotów szkolnych na samolotach Jakowlew Jak-7 UTI i Jak-9 zakwalifikowano 35 podchorążych i jednego podporucznika. Dowódcą 1. Eskadry Myśliwskiej był major pilot Mikołaj Lebiediew. Późniejszy komendant szkoły w Radomiu. Jego zastępcą do spraw polityczno-wychowawczych był porucznik Zbigniew Pelczarski, a szefem sztabu kapitan Władysław Moskałow.
Z początkiem września 1945 roku, 1. Eskadrę Myśliwską przebazowano koleją do Nasielska i dalej samochodami na docelowe lotnisko w Kroczewie. Podchorążych zakwaterowano w miejscowej szkole, a kadrę w prywatnych kwaterach. Szkolenie praktyczne rozpoczęto od lotów na samolotach UT-2, które odbyły się w dniach od 10 do 21 września 1945 roku. Były loty po okręgu i do strefy na akrobację. Piloci uzyskali nalot około 6 godzin. Szkolenie na samolotach myśliwskich rozpoczęto w dniu 22 września 1945 roku od nauki kołowanie na samolocie Jakowlew Jak-1. Dalszy program obejmował loty na samolotach Jakowlew Jak-9. Były loty po okręgu, loty do strefy na średni pilotaż (pułap 300-600 m), loty na małej wysokości oraz loty parą. Zima nadeszła stosunkowo szybko i z końcem października 1945 roku, 1. Eskadra Myśliwska przerwała loty. Zimą 1945/1946 roku latano rzadko. Okres ten poświęcono na uzupełnianie wiedzy teoretycznej podchorążych. W dniu 30 stycznia 1946 roku, 1. Eskadra Myśliwska została przebazowana na Lotnisko Modlin, gdzie warunki szkolenia były zdecydowanie lepsze. Z początkiem maja 1946 roku, podchorążowie zdali egzaminy z praktycznego pilotowania samolotów Jak-9.
Wszyscy którzy w 1945 roku, przekroczyli bramy jednostki w Dęblinie natychmiast dostrzegali ślady wojny. Nie było żadnego budynku, który nie byłby choć trochę uszkodzony. Na ulicach i chodnikach leżało sporo gruzu i różnego żelastwa. Wszędzie były dziury i duże leje po bombach. Wokół sterczały zburzone betonowe konstrukcje. Plątanina metalowych prętów i stalowych konstrukcji. W połatanych hangarach mechanicy zaczynali remontować silniki. Pole wzlotów bardziej przypominało poligon niż miejsce startu samolotów. Wyznaczony był tylko wąski pas z zasypanymi lejami po bombach, który stanowił drogę startową. Wokół pełno było zniszczonych beczek i innego złomu.
Co kilkanaście dni do Dęblina przybywały grupy chętnych młodych ludzi do służby w lotnictwie. Nikt im nie robił nadziei. Na razie bardziej byli robotnikami, niż lotnikami. Usuwali gruz, stawiali ogrodzenia i bramy, wstawiali okna i drzwi, łatali baraki i malowali je, naprawiali dachy, remontowali bocznice kolejową. W wrześniu 1945 roku, rozpoczęto szkolenie unitarne już rekrutów, którzy jeszcze nie byli nawet jednakowo ubrani. Coraz częściej w rękach mieli karabin zamiast łopaty. Unormowano godziny nauki i pracy. Do obiadu nauka wojskowego rzemiosła, a po południu prace remontowe. Nikt się nie obijał, choć wcześniej wcieleni do wojska już zaczynali szkolenie lotnicze. Warunki stopniowo się poprawiały.
W październiku 1945 roku, większość żołnierzy przekwaterowano do wyremontowanych koszar. Warunki się znacznie poprawiły, choć nadal nie było łóżek i spano na siennikach. W tym czasie uruchomiono sieć energetyczną i wodociągową. Zdarzały się jeszcze częste awarie, ale szybko je usuwano. Oświetlenie elektryczne pozwoliło na naukę po zmroku.
Stopniowo żołnierze otrzymywali przydziały na różne kursy, jak nawigatorów, strzelców i pilotów. Z końcem października 1945 roku, utworzono 4. Eskadrę Szkolną. Jej kursanci mieli zostać pilotami samolotów łącznikowych i transportowych. Szkolenie planowano rozpocząć od samolotu Po-2. Selekcja polegała na stawieniu się przed komisją weryfikacyjną. Jednocześnie kandydaci stawali przed komisją lekarską, która określała przydatność kandydata do służby w lotnictwie. Tutaj okazywało się, że chęć szczera i młody wiek to za mało, aby zostać pilotem. Odsyłano z kwitkiem nawet tęgich chłopów. Najwięcej odpadało po wizytach u okulisty i neurologa. Udzielano im głupich rad – „Zjedz wagon kaszy i zgłoś się z powrotem”. Badania pomyślnie przeszło około 60 młodzieńców.
Zakwalifikowanych organizowano w grupy szkoleniowe i skierowano do funkcjonującego już Działu Nauk. Dyrektorem był rosjanin podpułkownik Złatoustow. Kierownikiem nawigacji był podpułkownik Nigow. Wykładowcami byli przede wszystkim oficerowie rosyjscy, którzy nie znali Języka Polskiego, a kursanci nie znali języka rosyjskiego. Nauka szła bardzo opornie. Były wykłady z nawigacji i budowy silnika lotniczego. Dla wielu była to czarna magia. Powstawało mnóstwo neologizmów. To było prawdziwe Polsko-rosyjskie esperanto. W rzeczywistości wiedzę zdobywano pytając polskich pilotów i mechaników, i tłumacząc sobie wiele kwestii do późnych godzin nocnych. Aerodynamikę wykładała rosyjska lotniczka Jaicka. Miała dużo cierpliwości. Na szczęście przybywało pomocy dydaktycznych.
W połowie grudnia 1945 roku, kurs teoretyczny został zakończony i przeprowadzono egzaminy. Ci którzy zaliczyli egzamin byli dzieleni na klucze i grupy lotnicze, i przeszli pod dowództwo porucznika Czarneckiego, który był dowódcą 4. Eskadry Szkolnej. Nauka praktyczna rozpoczęła się od prac warsztatowych przy samolotach, a następnie były zajęcia w kabinie.
Żołnierze niezłomni.
W powiecie garwolińskim, puławskim, łukowskim, lubartowskim, kraśnickim i kozienickim działał oddział majora Mariana Bernaciaka pseudonim „Orlik”. Żołnierz AK i zrzeszenia WiN na Lubelszczyźnie. W trakcie drugiej wojny światowej przeprowadził ponad 20 akcji bojowych przeciwko niemcom. W sierpniu 1944 roku, na czele 350 żołnierzy AK ruszył na pomoc Warszawie. Akcja nie udała się, a "Orlik" rozwiązał oddział i ukrywał się przed NKWD przez kilka miesięcy. W marcu 1945 roku, "Orlik" odtworzył swój oddział z osób zagrożonych aresztowaniem. Marian Bernaciak "Orlik" został awansowany do stopnia majora. Jego oddział liczył około 200 żołnierzy. W akcjach rozbijał oddziały KBW, NKWD i MO. W dniu 24 kwietnia 1945 roku, jego oddział rozbił Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Państwa w Puławach, uwalniając 107 więźniów i zabijając 5 ubeków i 2 milicjantów. W dniu 1 maja 1945 roku, rozgonił komunistyczny więc w Kocku i zorganizował więc antykomunistyczny. W czasie odwrotu rozbił grupę UB, która przygotowała na niego zasadzkę. W dniu 24 maja 1945 roku, oddział stoczył bitwę przeciw 680 osobowej grupy NKWD, UB i MO. W dniu 27 lipca 1945 roku, oddział uwolnił z transportu 120 więźniów. Przeprowadzono kilka innych udanych akcji, w tym regularną bitwę z żołnierzami armii czerwonej. Oddziały Mariana Bernaciaka prowadziły też intensywną działalność wywiadowczą, dotyczącą spraw politycznych i społecznych, oraz propagandową. Główną część tej ostatniej stanowił druk i kolportaż prasy i ulotek w postaci komunikatów, informacji, apeli, tekstów okolicznościowych, z których najbardziej znanymi były „Orlik do społeczeństwa z okazji referendum ludowego w 1946 roku” oraz ulotka „Katyń Puławski”. Marian Bernaciak zginął w dniu 24 czerwca 1946 roku, zaatakowany przez oddział KBW koło wsi Piotrówek.
Działalność oddziału majora Mariana Bernaciaka „Orlika”, wykorzystywano w Dęblinie propagandowo, nazywając żołnierzy WiN „bandą”, która morduje żołnierzy Polskich i rosyjskich. Nic takiego nigdy nie miało miejsca. Mimo to narodziło się kilka legend. Podczas jednego z lotów lejtnant pilot-instruktor Licow lecąc samolotem Jak-1 musiał przymusowo lądować. Podczas lądowania rozbił się i zginął. W Szkole opowiadano, że wylądował, ale dopadła go banda i zabiła. Już jesienią 1945 roku, na terenie jednostki i na zewnątrz wprowadzono liczne posterunki wartownicze (dwu i trój-zmianowe). Wartę prowadzili także żołnierze szkolący się. Zdecydowanie woleli oni posterunki dwu-zmianowe, bo to była tylko warta w nocy i dzień można było poświęcić na szkolenie. Stracony dzień trudno było odrobić.
Dalsze szkolenie lotnicze.
Pod koniec stycznia 1946 roku, niespodziewanie zmieniono samoloty Po-2 na UT-2. Przyczyną było to, że samoloty UT-2 nadawały się tylko do szkolenia, a Po-2 były bardziej uniwersalne. Poza tym Po-2 były znacznie prostsze w pilotażu. UT-2 to była naturalna selekcja pilotów przez … cmentarz. Kursanci na nowo wrócili do sal wykładowych, aby poznać samolot UT-2. Pominięto silnik, bo obie maszyny miały ten sam napęd.
Wiosną 1946 roku, nastąpiła dobra zmiana dla kursantów. Do Szkoły przybyła pierwsza grupa nowych Polskich wykładowców po szkole technicznej z Warszawy. Byli to chorążowie: Romanowicz, Wojewódzki, Jajszczyk, Lancmański. Teraz kursanci polubili nawigację, meteorologię i inne przedmioty. W tym samym czasie na polu wzlotów oddano do użytku betonową drogę startową. Kursanci otrzymali wreszcie nowe sorty mundurowe, a zwłaszcza nowe żołnierskie buty.
W maju 1946 roku, 1. Eskadra Myśliwska Powróciła do Dęblina. Kilka dni później do Dęblina z Radomia dotarła 2. Eskadra Szturmowa. W dniach 6-9 lipiec 1946 roku, przeprowadzono egzaminy z 11 przedmiotów wchodzących w skład nauczania. W słoneczną niedzielą w dniu 21 lipca 1946 roku, odbyła się promocja 59 oficerów pilotów. Uroczystość była okazją do wielkiej socjalistycznej manifestacji. Na promocji zjawili się: dowódca Wojsk Lotniczych generał Połonin, szef sztabu Ludowego Wojska Polskiego generał Romeyko, generał Zawadzki, generał Mossor, generał Smaga i komendant OSL „Szkoły Orląt” płk Madejski. Aktu promocji dokonał marszałek Michał Rola-Żymierski. Odbyła się defilada, pokaz powietrzny, uroczysty obiad. Nowo mianowani porucznicy-piloci na rękach przenieśli generała Michała Rolę-Żymierskiego ze stołówki do samolotu C-47 (Douglas DC-3), którym odleciał do Warszawy. Po latach, jeden z nowo promowych oficerów tłumaczył, że chcieli się go w ten sposób jak najszybciej pozbyć.
Szkolenie tej grupy podporuczników-pilotów trwało 13 miesięcy. Wyszkolono 28 pilotów na myśliwcach Jak-9 i 31 pilotów na szturmowych Ił-2.
W tym czasie 3. Eskadra Szkolna stała się 3. Eskadrą Mieszaną w której byli piloci bombowi, nawigatorzy i strzelcy. Po kilku tygodniach powstała jeszcze 4. Eskadra Mieszana. W dniu 3 maja 1946 roku, 3. Eskadra została wysłana na szkolenie praktyczne na lotnisko polowe (prawdopodobnie Lotnisko Ułęż). Kursantów w tym czasie było około 100 podchorążych. Kursantów zakwaterowano w obiektach gospodarskich. Podchorążowie musieli przyzwyczaić się do gospodarskich zapachów i wszechobecnych komarów. Oficerów zakwaterowano w pałacu, położonym w parku wśród stawów. W dniu 5 maja 1946 roku, przystąpiono do przygotowania się do lotów na UT-2. Zbudowano kilka drewnianych makiet kabin samolotów UT-2, aby ćwiczyć ruchy drążkiem i pedałami. Obsługę samolotów UT-2 stanowiła kadra rosyjska. Polskim oficerem był tylko instruktor-pilot Kazimierz Oleński. Reszta to oficerowie rosyjscy: kapitan Terchirow i inni. Przeprowadzono egzamin, który dopuszczał do lotów.
Szkolenie na prawdziwych samolotach UT-2 rozpoczęto w dniu 20 czerwca 1946 roku. Układ w kabinie był taki; instruktor siedział pierwszy, a uczeń w drugim kokpicie. W dodatku w drugiej kabinie były tylko sterownice. Łączność na pokładzie między uczniem a instruktorem zapewniał awiofon, rurka z tubami na końcach. Nie było radiostacji łączności z ziemią. Sygnalista wydawał pozwolenia przy pomocy chorągiewki białej, a zakazy czerwoną. Samolot był trudny w pilotażu. Stałe podwozie było kruche i łatwo można było je uszkodzić. Przy starcie, samolot łatwo odrywał się od ziemi, ale przy małej prędkości potrafił zwalić się na skrzydło i rozbić. Ogólnie kursanci popełniali wiele błędów. To co przyswojono na ziemi, w powietrzu ulatywało z głowy. Trzeba było wielu dodatkowych lotów z instruktorem. Na początku opanowywano start, okrąg nad lotniskiem i lądowanie. Potem wylot do strefy i pierwsze figury niższego pilotażu. Kiedy instruktor uznał, że kursant jest gotowy to wykonywał samodzielny lot po okręgu. I wreszcie egzamin kończący pierwszy etap szkolenia podstawowego z instruktorem, a potem już samodzielny lot z workiem piasku zamiast instruktora. Na przełomie październik i listopad 1946 roku, ukończono szkolenie podstawowe na samolotach UT-2.
W tym czasie podchorąży otrzymywał przydział 25 papierosów dziennie. Było to dobrym źródłem dochodów dla oszczędnych kursantów. Ludność cywilna płaciła 2 zł za jeden papieros. Miesięcznie można było zarobić dodatkowo nawet 500 zł.
W listopadzie 1946 roku, 3. Eskadra Mieszana wróciła do Dęblina. Koszary były już całkowicie wyremontowane. Sale żołnierskie wyposażone w łóżka. Po 30 podchorąży w jednej izbie żołnierskiej. Podchorążowie powrócili do wykładów w Dziale Nauk. Wykłady i szkolenie przerywane były intensywną agitacją komunistyczną i przyjmowaniem podchorążych do partii PPR. Na każdym kroku dyskredytowano niedzielę jako Dzień Pański. Często był to zwykły dzień pracy. O religii oficjalnie mówiono, że „Religia to opium dla niewykształconego ludu”. W styczniu 1947 roku, niemal cały stan osobowy Szkoły w Dęblinie został zaangażowany w wybory parlamentarne, pierwsze po drugiej wojnie światowej, w dniu 19 stycznia 1947 roku, zwożąc ludzi do lokali wyborczych i aresztując protestujących. Działali podobnie jak w czerwcu 1946 roku, podczas referendum „Trzy razy tak”. Jedno i drugie głosowanie zostało sfałszowane przez NKWD i komunistów.
Jak zaznaczono powyżej szkolenie w Dęblinie było wielokierunkowe. Szkolono między innymi obserwatorów. W dniu 3 (lub 2) lutego 1946 roku, odbyła się pierwsza promocja 54 podchorążych obserwatorów, z których 6 otrzymało stopnie podporuczników, a reszta – chorążych. 18 promowanych pozostało w Szkole na stanowiskach wykładowców i instruktorów. Pozostali skierowani zostali do jednostek liniowych na stanowiska nawigatorskie i sztabowe.
Zgodnie z Rozkazem Dowódcy Lotnictwa Wojska Polskiego Nr 61 z dnia 17 maja 1946 roku, Wojskową Szkołę Pilotów przemianowano na Oficerską Szkołę Lotniczą Wojska Polskiego. Zmniejszono jej stan osobowy. Zreorganizowano strukturę. Podstawową jednostką Szkoły stała się nowo utworzona kompania szkolno-przygotowawcza, kształcąca podchorążych pod względem ogólno-wojskowym i teoretyczno-specjalistycznym. Szkolenie lotników było wielokierunkowe. Szkolono: pilotów, nawigatorów, strzelców pokładowych i strzelców radiotelegrafistów.
W 1946 roku, potrzeby lotnictwa Polski Ludowej oceniono na posiadanie trzech pułków lotnictwa myśliwskiego, trzech pułków szturmowych i jednego pułku bombowego oraz eskadry morskiej. Do końca 1946 roku, zaspokojono podstawowe potrzeby jednostek lotniczych w kadrę oficerską i podoficerską. Powstała konieczność przygotowania średniej i wyższej kadry dowódczej dla częściowego zastąpienia oficerów rosyjskich. W styczniu 1947 roku, rozpoczęto szkolenie pierwszych Polskich dowódców pułków i oficerów sztabowych.
W lutym 1947 roku, w Szkole pojawiły się pierwsze podręczniki w Języku Polskim. Wzrosły wymagania w stosunku do ilości wiedzy opanowywanej przez podchorążych. Loty wznowiono dopiero w kwietniu 1947 roku. Program kształcenia lotniczego w „Szkole Orląt” nieco zmodyfikowano. Nadal oparto na doświadczeniach rosyjskich szkół lotniczych, uwzględniając jednak minimalnie specyfikę Lotnictwa Polskiego. Ta specyfika to duże słowo. Polegała na pozostawieniu Polskiego umundurowania ( choć nie przedwojennego ). Polskich stopni wojskowych, komend, musztry. Rozróżniono etap teoretyczny i praktyczny. A przede wszystkim wydłużono czas szkolenia. Szkolenie teoretyczny pilotów trwało już 12 miesięcy, a szkolenie praktyczne kolejne 12 miesięcy. Szkolenie teoretyczne nawigatorów trwało 24 miesiące, a praktyczne 12 miesięcy. Tak więc nauka w Dęblinie trwała 2 lub 3 lata.
W marcu 1947 roku, Szkoła uległa kolejnej reorganizacji, co spowodowało jej przemianowanie na Oficerską Szkołę Lotniczą, natomiast eskadry szkoleniowe uległy kolejnym zmianom. I tak z 1. Eskadry Myśliwskiej i 2. Eskadry Szturmowej powstała 1. Eskadra Myśliwska, która za siedzibę otrzymała na stałe lotnisko w Radomiu. Natomiast z dwóch mieszanych eskadr, kolejno pilotów bombowych, nawigatorów i strzelców; utworzono 2. Eskadrę Szkolną. Przejęła ona szkolenie podstawowe na samolotach UT-2. Tak więc, od marca 1947 roku, dęblińska Szkoła zaczęła funkcjonować na dwóch podstawowych lotniskach: Dęblin i Radom. W Oficerskiej Szkole Lotniczej kształciło się 379 pilotów.
Właśnie w kwietniu 1947 roku, szkolących się pilotów, po szkoleniu podstawowym, zaczęto oceniać pod kątem przydatności do poszczególnych typów maszyn. I tak, do 1. Plutonu trafiali przyszli myśliwcy (Jak-9), do 2. Plutonu szturmowcy (Ił-2), a do 3. Plutonu bombowego (Pe-2). Poszczególne plutony zaczęły uczyć się teorii o swoich przyszłych samolotach. Mimo to nadal cały personel lotniczy szkolił się w lotach na samolotach UT-2. Szkolenie na tym typie samolotu ukończono w kwietniu 1948 roku egzaminem państwowym.
W dniu 15 grudnia 1947 roku, w Dęblinie odbyła się promocja 134 absolwentów (nie pilotów) Oficerskiej Szkoły Lotniczej.
W kwietniu 1948 roku, część podchorążych myśliwców przeniosła się do Radomia, a część do Krakowa do 2. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego. W maju 1948 roku, rozpoczęto loty szkolne na samolotach Jak-7 i Jak-9. Tak samo podchorążowie-szturmowcy zostali przeniesieni do jednostek bojowych gdzie były samoloty Ił-2. W sierpniu 1948 roku, obie grupy podchorążych-myśliwców połączono w Radomiu, aby tu zdali egzaminy. Przewodniczącym komisji był major Piepielin, ówczesny dowódca 1. PLM. Najpierw były loty egzaminacyjne, a następnie teoria. Egzamin teoretyczny był ważny, bo on decydował o lokacie, a lokata o przydziale służbowym. Promocja tej grupy żołnierzy nastąpiła w dniu 5 września 1948 roku, po trzech latach nauki, w Warszawie na Lotnisku Okęcie. Promował marszałek Michał Rola-Żymierski. Wszyscy otrzymali stopień chorążego.
Jesienią 1948 roku, przystąpiono do szkolenia podchorążych rezerwy. Wiosną 1949 roku, przystąpiono do szkolenia pilotów dla potrzeb PLL LOT. W tym czasie w Dęblinie były cztery eskadry szkolących się podchorążych.
Niewątpliwie największe zasługi w rozwoju Szkoły miał ówczesny Komendant płk pilot obs. Szczepan Ścibor, absolwent „Szkoły Orląt” z 1927 roku. Został mianowany na stanowisko Komendanta OSL w Dęblinie w dniu 27 sierpnia 1947 roku. Pułkownik pilot obserwator Szczepan Ścibor został zamordowany przez komunistów w dniu 7 sierpnia 1952 roku w więzieniu mokotowskim. W tym czasie władza ludowa przystąpiła do kształtowania nowego socjalistycznego społeczeństwa. Komuniści w Polsce już bardzo się umocnili. W dniu 29 sierpnia 1949 roku, CCCP zdetonował pierwszą własną bombę atomową. Od kwietnia 1948 roku do maja 1949 roku, CCCP blokowali Zachodni Berlin. Przyczynili się do wybuchu wojny w Korei. W Polsce w dniu 30 czerwca 1946 roku, przeprowadzili referendum „Trzy razy Tak”. Samo głosowanie przebiegło bez zakłóceń, ale wyniki ogłoszono dopiero 12 sierpnia 1946 roku. Nasiliły się akcje represyjne władz, ograniczono możliwość działania legalnej opozycji i praktycznie opozycję zlikwidowano.
Podjęte wówczas decyzje miały brzemienny wpływ w kraju, siłach zbrojnych, lotnictwie wojskowym i Szkoły w Dęblinie. Podjęto decyzje polityczne, które miały ogromny wpływ na poziom rekrutowanych kandydatów. Zgodnie z Rozkazem Ministra Obrony Narodowej ( Michał Rola Żymierski ) z dnia 30 kwietnia 1949 roku, przyjętych do szkół wojskowych kandydatów powinno pochodzić ze środowiska; robotniczego 60 %, chłopskiego 30 %, inteligencji pracującej 10%. Dodatkowo utrwalił się wymóg dla kandydatów ukończenia tylko 7-klasowej szkoły podstawowej. Dlatego większość kandydatów nie miała średniego wykształcenia. Ten stan rzeczy musiał negatywnie wpływać na końcowy poziom wykształcenia absolwentów szkoły. Lecz podkreślamy stanowczo. Nie była to wina kandydatów, lecz komunistycznej władzy. Przecież można było wydłużyć okres nauki i podnieść poziom szkolenia. Lecz nie miał kto tego dokonać. Rosyjscy wykładowcy nie umieli wiele więcej niż młodzi Polacy, których szkolono. Dodatkowo znaczny odsetek kandydatów, oprócz szkoły podstawowej miał ukończone szkoły zawodowe i mieli oni szerokie pojęcie o technice. Dopiero po kilku latach, Polscy oficerowie na rocznych kursach uzupełniali wiedzę ogólną do poziomu szkoły średniej. Nie zapominajmy także, iż podstawą kwestią była postawa polityczna.
Opracował Karol Placha Hetman