Lotnisko w Babich Dołach. Port Kosakowo. 2014r.

Gdynia 2014-11-27

Port Lotniczy Gdynia Kosakowo

Artykuł subiektywny.

Terminal Portu Lotniczego Gdynia-Kosoakowo. 2014 rok. Zdjęcie Karol Placha Hetman
Terminal Portu Lotniczego Gdynia-Kosoakowo. 2014 rok. Zdjęcie Karol Placha Hetman

Bohaterem tego artykułu jest niefunkcjonujący Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo, który fizycznie istnieje tylko w postaci niszczejącego Terminalu i sterty papierów, deklaracji, uzgodnień oraz funduszy unijnych, które należało zwrócić. To kolejny wstyd dla Polski, pod rządami masońsko-liberalnej koalicji platformy obywatelskiej i polskiego stronnictwa ludowego. Ale po kolei;

Od kilku dziesięcioleci, w miejscowości Gdynia – Babie Doły funkcjonuje Polskie Lotnisko Wojskowe, niezmiernie ważne dla obronności Rzeczypospolitej. Już w 1920r., w pobliskim Pucku funkcjonowała Polska Jednostka Lotnictwa Morskiego. W ostatnich latach jesteśmy świadkami likwidacji Polskiego Wojska, a w tym Polskiego Lotnictwa Wojskowego. Powojskowe lotniska są w sposób mniej lub bardziej legalnie, przejmowane przez różne spółki. Szczególnie te, które są zlokalizowane w pobliżu dużych metropolii, bo można na nich nieźle zarobić. Chłopcy z Trójmiasta już dawno na Lotnisku Babie Doły chcieli zarobić. Liczyli na likwidację Lotniska Wojskowego. Na szczęście. Wojsko Polskie zbyt wiele inwestowało i inwestuje w to Lotnisko, aby się go pozbyć. Dlatego chłopcy z Trójmiasta zastosowali drugi wariant działania. Przekształcenie Lotniska w obiekt cywilno-wojskowy, na którym oficjalnie chciano uruchomić pasażersko-towarowy ruch komercyjny. Problem jednak w tym, że Trójmiasto dysponuje stale rozbudowywanym Lotniskiem Rębiechowo, który zabezpiecza w 100% potrzeby regionu. Nawet lotnictwo sportowe ma swoją bazę na pobliskim Lotnisku Pruszcz Gdański. Dopiero po pewnym czasie, do opinii publicznej przeniknęły informacje, że chłopcy z Trójmiasta chcieli sobie zrobić prywatne lotnisko klasy General Aviation, czyli lotnisko dla VIP, a nie dla ubogiego Kowalskiego.

Maszyna już ruszyła. Lotnisko otrzymało nazwę Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo. Sugeruje to obywatelowi Rzeczypospolitej, że powstaje zupełnie nowy obiekt; „lotnisko, które będzie wspierało rozwój regionu”. Dla rzekomo nowego lotniska, uzyskano kod IATA – QYD i kod ICAO – EPOK (OK oznacza Oksywie). Jako DS (RWY) dla „nowego lotniska”, podano parametry RWY Lotniska Babie Doły (Beton, 2500 x 60 m, Kierunek 13/31), a żaden z euro-piórników nie raczył nawet tego zweryfikować. Spółka przypisuje sobie wykonane inwestycje na Lotnisku Babie Doły; Listopad 2007r., uruchomienie systemu ILS. 2009r., oddanie do użytku nowej wieży kontroli lotów, o wysokości 22,3 m.

Uruchomiono nawet stronę internetową Portu Lotniczego Gdynia Kosakowo; http://www.airport.gdynia.pl/. Strona funkcjonuje do chwili obecnej (2023 rok).

Pierwsze przymiarki Lotniska Babie Doły do funkcji wojskowo-cywilnej były już w 90-latach XX wieku, kiedy prezydentem Gdyni była śp. Pani Franciszka Cegielska (1990r.-1998r.). Był pomysł wykorzystania lotniska jako cargo. Szczególnie w sytuacjach gdy na Lotnisku Rębiechowo będą gorsze warunki pogodowe niż w Babich Dołach. Wówczas jednak przepisy uniemożliwiały takie rozwiązanie. W Babich Dołach stacjonował 34 PLM i myśliwce MiG-21 bis. Obecnie (2014r.) powszechnie uważa się, że samoloty bojowe do Babich Dołów nie wrócą. Moim zdaniem – Nigdy nie wiadomo! Wojsko Polskie nadal utrzymuje w Babich Dołach dyżury SAR i obsługuje loty łącznikowe. A jeśli towarzysz Władimir Putin (car państwa moskiewskiego) nadal będzie prowadził agresywną politykę, to maszyny bojowe będą musiały tutaj wrócić.

W 2003r., Trójmiastu udało się zorganizować na polu wzlotów Lotniska Babie Doły, Open’er Festival, dużą imprezę muzyczną. Było to pierwsze wspólne przedsięwzięcie wojskowo-cywilne.

2006 rok.

W 2006r., podpisano umowę w sprawie wykorzystania Lotniska Babie Doły na potrzeby lotnictwa cywilnego. W porozumieniu uczestniczyli; minister obrony narodowej, dowódca Marynarki Wojennej, wojewoda i marszałek pomorski, prezydenci Gdyni, Sopotu i Gdańska, wójt gminy Kosakowo. W pracach nad umową nie uczestniczył przedstawiciel użytkownika, czyli Lotnictwa Morskiego Marynarki Wojennej. Zarząd nad lotniskiem ze strony cywilnej miał sprawować Zarząd Lotniska Gdańsk Rębiechowo. Głównymi udziałowcami były; gmina Gdańsk (33,6 %) i województwo pomorskie (32,8 %). Gdynia też miała w nim udziały.

Zwolennicy wskazywali; „Na budowę terminalu, infrastruktury lotniskowej, modernizację dojazdu do centrum Gdyni, budowę 700 metrów nowej drogi i dociągnięcie torów kolejowych potrzeba około 135 mln zł. To zaskakująco niska kwota. Niemal pięciokrotnie więcej będzie kosztować budowa pierwszego etapu kolei metropolitalnej (600 mln), a niewiele mniej Gdańsk wydał na budowę linii tramwajowej na Chełm (80 mln).” Ze zgromadzeniem odpowiedniej kwoty Gdynia nie powinna mieć problemu, zwłaszcza że podobno do współfinansowania inwestycji palił się prywatny kapitał. Pan Jerzy Włudzik, wójt gminy Kosakowo, na terenie której znajduje się 98 % terenu lotniska mówił: „Już dziś zgłaszają się do mnie chińscy biznesmeni, którzy chcą na lotnisku za własne pieniądze wybudować terminal cargo. Pan Wojciech Szczurek (prezydent Gdyni) wspominał o zainteresowaniu inwestycją firm amerykańskich, brytyjskich i francuskich.

Po co Trójmiastu drugie lotnisko, gdy właśnie rozbudowywany jest port w Rębiechowie? Prezydent Gdyni wymieniał jeden argument za drugim: „Drugie lotnisko cywilne to rozwój dla całego regionu. Mamy sześć razy mniej lotnisk niż średnia w UE w stosunku do powierzchni kraju, i siedem razy mniej w stosunku do liczby mieszkańców. Jesteśmy wciąż mało mobilnym narodem (ostatnie miejsce w UE pod względem liczby pasażerów na liczbę mieszkańców), ale to się zmienia. W Europie są aglomeracje porównywalne wielkością z Trójmiastem, w których jest więcej niż jedno lotnisko.” Prezydent Gdyni był politykiem nie tylko zdeterminowanym do otwarcia portu lotniczego w Kosakowie, ale i ugodowym, niemal tyle samo czasu co na zachwalanie pomysłu budowy portu lotniczego w Kosakowie, poświęcił na przekonywanie, że nie będzie on konkurencją dla Rębiechowa.

2007 rok.

To, co jednak się wydarzyło od 2006r., do marca 2007r., nie napawało optymizmem. Oprócz wskazanych dokumentów zarządca projektu niewiele robił. Przebrzmiały już entuzjastyczne komentarze wygłaszane do kamer i mikrofonów mediów.W marcu 2007r., projekt przystosowania Lotniska Babie Doły do obsługi cywilnego ruchu lotniczego zostaje pozytywnie zaopiniowany przez Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze.

W lipcu 2007r., miasto Gdynia i gmina Kosakowo dogadały się między sobą i powołały spółkę Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo. Udziały w spółce podzielono: Gdynia 60 %, Kosakowo 40 %.

Od 2007r., na terenie lotniska rozpoczęto prace budowlane nad dostosowaniem infrastruktury do nowych potrzeb, bez konsultacji z Lotnictwem Marynarki Wojennej. Decyzje zapadały w Gdańsku i Warszawie oraz germanii i Brukselii.W listopadzie 2007r., Spółka zwróciła się do Ministerstwa Obrony Narodowej oraz Ministerstwa Transportu z prośbą (przygotowano stosowne dokumenty) o zgodę na działalność Portu Lotniczego Gdynia-Kosakowo.

2008 rok.

Co stało na przeszkodzie do rozpoczęcia inwestycji? Brak decyzji ministra obrony narodowej (lotnisko należy do Wojska Polskiego, które na nim pozostanie także po otwarciu cywilnego portu lotniczego) i ministra infrastruktury, który musi zgodzić się, by podmiotem zarządzającym portem lotniczym była spółka Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo. Problem w tym, ze ministerstwo wydało już podobną zgodę w 2006r, wskazując jednak na zarząd portu lotniczego w Rębiechowie, jako na zarządcę cywilnego lotniska w Kosakowie.

W dniu 6.03.2008r., opublikowane zostało streszczenie raportu wykonanego na zlecenie Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy przez firmę konsultingową PriceWaterHouseCoopers dotyczące "Oceny zasadności i koncepcji przejęcia roli zarządzającego w porcie lotniczym Gdynia Kosakowo". Czyli rozpoczęto prace bez rzetelnej oceny zasadności całego zamierzenia. Był to czas, kiedy chłopcy z Trójmiasta czuli się już bardzo mocni. Czuli, iż mogą zrobić co tylko zechcą, bo mieli błogosławieństwo masońsko-liberalnego rządu Donalda Tuska. Wykonanie raportu po rozpoczęciu działań, to tylko wyprowadzenie kolejnych społecznych funduszy. Warto także wspomnieć, iż cały raportu nigdy nie został upubliczniony, a tylko jego streszczenie.

2009 rok.

W dniu 23.07.2009r., przedstawiciele obu gmin (Gdyni i Kosakowa) podpisali akt notarialny, powołujący do życia spółkę "Port lotniczy Gdynia Kosakowo". Pierwsze inwestycje były finansowane ze środków własnych zainteresowanych gmin.

W dniu 3.09.2009r., ogłoszono przetarg na plan generalny portu lotniczego. Działano na zasadzie faktów dokonanych, wciąż licząc, iż lada dzień Wojsko Polskie opuści Babie Doły. Jednak, w tym czasie to MON z funduszy narodowych finansowało budowę nowej wieży kontroli lotów, systemu lądowania ILS oraz nowe ogrodzenie całej bazy.

W dniu 18.12.2009r., oddano do użytku nową wieżę kontroli ruchu lotniczego, która jest obsługiwana przez żołnierzy 43 Bazy Lotniczej Marynarki Wojennej. Wojsko Polskie było rade z nowej inwestycji, gdyż poprzednia wieża kontroli lotów nie spełniała już właściwie swojej roli.

2010 rok.

W dniu 18.10.2010r., został ogłoszony przetarg na budowę Terminalu. W grudniu 2010r., rozstrzygnięto konkurs na projekt Terminalu w Gdyni-Kosakowie, który wygrała warszawska firma ATI.

W 2010r., została powołana samorządowa spółka Pomorska Kolej Metropolitarna, której jednym z celów było skomunikowanie portu lotniczego w Kosakowie z aglomeracją trójmiejską.

2011 rok.

W 2011r., atmosfera była bardzo gęsta, a to za przyczyną zbliżającego się turnieju piłkarskiego EURO 2012. Była obawa, że Lotnisko Rębiechowo sobie nie poradzi ze wzmożonym ruchem pasażerskim. Spółka liczyła na to, że to dobry czas na znaczny krok do przodu. W 2011r., Spółka liczyła, iż lotnisko ruszy w formie prowizorycznej na imprezę piłkarską EURO 2012. Miał być postawiony prowizoryczny terminal, który miał być wykonany z gotowych elementów. Tak się jednak nie stało.

W 2011r., firma Mawilux, spółka zależna Elektrotimu, podpisała umowę z Portem Lotniczym Gdynia – Kosakowo na wykonanie oświetlenia lotniczego; świateł nawigacyjnych oraz instalacji elektroenergetycznej. Wartość kontraktu wyniosła 7,3 mln zł. Zakres prac obejmował zarówno dokumentację projektową, jak i budowę oraz uruchomienie oświetlenia dla drogi startowej i drogi kołowania. Prace trwały do lipca 2012r.

W październiku 2011r., gotowy był już projekt centrum administracyjne i służb Portu Lotniczego Gdynia-Kosakowo. Budynek powstał i stał się siedzibą wszystkich służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na gdyńskim lotnisku oraz zarząd portu. Projekt obiektu przygotowało konsorcjum dwóch biur projektowych, ARPRO Pracownia Projektowa Sp. z o.o. oraz POLEKO Sp. z o.o. Czterokondygnacyjna bryła o łącznej kubaturze prawie 10 000 m3. Forma architektoniczna ma nawiązywać do terminalu, który powstał w jej bliskim sąsiedztwie. Mieścić się w nim będzie przede wszystkim baza Lotniskowej Straży Pożarnej oraz zaplecze biurowo-szkoleniowe i sanitarno-socjalne dla wszystkich służb i operatorów działających na lotnisku cywilnym tj. dla: Służby Celnej, Służby Ochrony Lotniska, Policji, Zarządu Portu Lotniczego, Handlingu, Służby Technicznego Utrzymania Lotniska, Służby Dyżurnego Operacyjnego Portu, a w przyszłości także Straży Granicznej. Projekt był tak przygotowany, by w miarę rozwoju lotniska można go było rozbudować o kolejne 3 000 m3 kubatury.

Gdynia-Kosoakowo. 2014 rok. Zdjęcie Karol Placha Hetman
Gdynia-Kosoakowo. 2014 rok. Zdjęcie Karol Placha Hetman

2012 rok.

W początku 2012r., ruszyły prace budowlane przy terminalu. Wykonawcą była firma Sport Halls z Wrocławia. Wówczas to okazało się, że realizowana inwestycja to terminal dla VIP; GA (General Aviation), dla samolotów kodu referencyjnego 4B. Obiekt miał powstać w ciągu 11 miesięcy, kosztem 20,9 milionów złotych. Terminal GA to obiekt parterowy, o powierzchni użytkowej 3 900 m2, kubaturze 21 300 m3.

W planach była budowa płyty postojowej oraz bazy paliwowej. Oba obiekty realizowane w trybie; zaprojektuj i wybuduj, co skraca czas realizacji o prace biurokratyczne.

Jednak w czerwcu 2012r., Zarząd; Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo podjął decyzję o odstąpieniu od umowy zawartej z firmą Sport Halls na budowę terminalu pasażerskiego General Aviation. Przyczyną zerwania umowy był brak możliwości zakończenia inwestycji w terminie i brak porozumienia między stronami umowy. Umowa ze spółką Sport Hall podpisała została na początku 2012 r. i obejmowała budowę nowego terminala wraz z podłączeniem do sieci miejskich i lotniskowych. Wartość kontraktu wyniosła niemal 21 mln zł. Jednak po pewnym czasie firma Sport Hall powróciła i ukończyła inwestycję. W czerwcu 2012r., budowa była zrealizowana 95 %. Z końcem lipca 2013r., firma Sport Halls powróciła na plac budowy. Jesienią 2013r., Port Lotniczy Gdynia Kosakowo został ukończony, ale nie uruchomiony i uroczyście nie otwarty.

Bujne plany chłopców z Trójmiasta wskazywały na to, iż lotnisko w pierwszych latach miało przyjmować niewielkie samoloty biznesowe, loty cargo i czarterowe. Liczono, że w 2030r., lotnisko będzie obsługiwało 1,5 miliona pasażerów, a nieco wcześniej, bo w 2022r., lotnisko będzie na plusie.

2013 rok.

Niestety, tak się nie stanie. W 2012r., padły główne inwestycje chłopców z Trójmiasta. Rozsypał się parabank Amber Gold i germańsko-gdańskie linie lotnicze OLT. Na chwilę obecną (2014r.), rządzący w Rzeczypospolitej, masoni i liberałowie ugasili pożar, ale żar jeszcze jest. Przychylna do tej pory działaniom chłopców z Trójmiasta, germania zrobiła zwrot i w dniu 2.07.2013r., Komisja Europejska ogłosiła, że wszczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie finansowania budowy lotniska cywilnego w Gdyni. W szczególności wątpliwości Komisji Europejskiej wzbudziły zawarte w biznesplanie szacunki dotyczące wielkości ruchu lotniczego oraz przychodów w sytuacji, w której położony nieopodal port Lotniczy Gdańsk-Rębiechowo nie jest przeciążony (2012r., – 2,9 mln osób przy przepustowości 5 mln pasażerów) i oferuje niższe opłaty lotniskowe niż te przewidziane dla portu Gdynia-Kosakowo. Władze Gdyni w zgłoszeniu do Komisji Europejskiej badającego prawidłowość zachowania równowagi rynkowej w momencie udzielenia spółce Port Lotniczy Gdynia Kosakowo kwoty 52 mln Euro dotacji ( ~ 217 mln zł, według kursu Euro na dzień 12.07.2013r.), przekazały nieprawdziwe dane dotyczące poziomu ruchu pasażerskiego i przepustowości Lotniska Rębiechowo. Mając to na uwadze, w dniu 28.06.2013r., prezydent Gdyni zaproponował zawarcie umowy, na mocy której Port Lotniczy Gdańsk sp. z o.o. pełniłby funkcję podmiotu zarządzającego lotniskiem gdyńskim oraz operującego na infrastrukturze portu lotniczego Gdynia-Kosakowo. Polskie władze utrzymują, że dokapitalizowanie zostało przyznane na warunkach rynkowych. Na niewiele to się zdało. Komisja Europejska nakazała zwrot funduszy.

I przy okazji druga strona medalu. Miała być kwota ponad 100 milionów złotych. Same dotacje unijne przekroczyły 200 milionów złotych. To w końcu ile faktycznie ta inwestycja kosztowała?

W takich warunkach zawsze głos zabierają mądrzejsi, a wśród nich Janusz Lewandowski, ten który skutecznie likwidował Polskie fabryki sprzedając je za bezcen. Te jego „sukcesy” w Rzeczypospolitej zostały zauważone w Zachodniej Europie i pełni obecnie (2013r.) funkcje Komisarza Unii Europejskiej. To taka sama funkcja jak Komisarz w kraju rad. Pan Janusz Lewandowski w dniu 10.11.2013r., wypowiedział się; „Wykorzystując środki z budżet unijnego na lata 2014-2020 Polska nie może sobie pozwolić na projekty, które nie mają ekonomicznego uzasadnienia. Mamy nadmierne ambicje, jeśli chodzi o budowę lotnisk.” Jego zdaniem Polska nie może sobie pozwolić na projekty, które „idą po linii życzeń rozmaitych ośrodków lokalnych, ale nie mają ekonomicznego uzasadnienia. Natychmiast zostaniemy odebrani jako przykład kraju, który dostał najwięcej, ale jednocześnie nieracjonalnie obchodzi się z wielką kopertą narodową. Przykładem tego już dzisiaj są nasze nadmierne ambicje w zakresie lotnisk. Mamy chyba nieco za dużo inicjatyw w zakresie lotnisk, jak na kraj o takim natężeniu ruchu pasażerskiego i cargo”, dodał komisarz. Geniusz! Tylko co Pan Janusz Lewandowski zrobił wcześniej? Nie zauważył, że w Polsce jest tak mały ruch lotniczy, bo jest mało lotnisk publicznych? Że Polacy za mało zarabiają, aby latać tak często jak on.

Warto wspomnieć, że Port Lotniczy Gdynia Kosakowo to nie jedyne niedokończone pomysły Rządu w Rzeczypospolitej. Na pewno, do nietrafionych programów należy Lotnisko Szymany, z którego nad Wielkie Jeziora jest jeszcze 100 km. Na ten projekt także chciano dotacje unijne. Przypomnę, że w 90-latach XX wieku PLL LOT uruchomiło połączenia z tego lotniska i zakończyło się to fiaskiem. Nie oznacza to wcale, że Rzeczypospolita nie potrzebuje nowych lotnisk. Doskonałym przykładem jest Lublin i Modlin, a według mnie także Radom, Słupsk i Zegrze Pomorskie.

Cały 2013r., to okres usilnego poszukiwania winnych, fiaska w Gdyni. Zamiast orderów, goździków, misiaczków i sowitych premii rozpoczęło się polowanie na czarownice. Nie w mediach reżimowych, ale w niezależnych mediach, co nieco wyszło na jaw. Chłopcy z Trójmiasta robili dobrą minę i twierdzili, że lada moment port ruszy. Zwalanie całej winy na Pana prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka jest niesprawiedliwe. Potrzebne były ustalenia, zgody i decyzje i ktoś je wydał. I nie tylko w Trójmieście i Warszawie, ale także w germanii i Brukseli. Bardzo często padała zmarnowana kwota 100 milionów złotych. Na salonach dochodziło do starć prezydentów Gdańska, Sopotu i Gdyni. Pan Tomasz Kloskowski, aktualny prezes Rębiechowa (wcześniej wiceprezes), uważa, że główni gracze, czyli prezydenci Gdańska i Gdyni, odmiennie interpretowali wcześniejsze porozumienia: Pan Wojciech Szczurek, że samoloty za chwilę będą startować z Kosakowa, a Pan Paweł Adamowicz, że dopiero gdy Gdańsk zapełni się w 70–80 proc., to przyjdzie pora na nowe lotnisko. W Gdyni uznali, że kroi się czekanie na „święty nigdy”. Bo Port Lotniczy Gdańsk im. Lecha Wałęsy, specjalnie na Euro 2012, przystąpił do intensywnej rozbudowy, największej w swej dotychczasowej historii – za 400 mln zł, z tego prawie połowa pochodziła z Unii. W tej sytuacji gdynianie zaczęli pracę nad lotniskiem na własną rękę, razem z gminą Kosakowo.

Gdynia-Kosoakowo. 2014 rok. Zdjęcie Karol Placha Hetman
Gdynia-Kosoakowo. 2014 rok. Zdjęcie Karol Placha Hetman

Gdynia-Kosoakowo. 2014 rok. Zdjęcie Karol Placha Hetman
Gdynia-Kosoakowo. 2014 rok. Zdjęcie Karol Placha Hetman

Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo.

Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo dziś (2014r.) Lotnisko Wojska Polskiego Babie Doły lub historycznie Oksywie. 2014r.

Podstawowe dane: 7 km o d centrum Gdyni, 3 km od portu morskiego. 800 ha terenów (Rębiechowo ma powierzchnię 200 ha). Nowy terminal. Centrum administracji i służb portu lotniczego. Nowa wieży kontroli lotów. Schrono-hangary możliwe do wykorzystania jako magazyny. Pierwsza RWY 2 400 m x 60 m. Druga DS (RWY). Pełny system oświetlenia nawigacyjnego w tym światła PAPI. System ILS.

2020 rok.

Ostatecznie Spółka Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo Spółka z o.o., ogłosiła upadłość. Majątek spółki został wystawiony na sprzedaż w trybie prawa upadłościowym.

Opracował Karol Placha Hetman