Kraków 2007-12-20
PZL I-22 M-93 K Iryda
Muzeum Lotnictwa Polskiego. Kraków – Czyżyny. 2008 rok.
W listopadzie 2008 roku, do Muzeum Lotnictwa w Krakowie przywieziono na samochodzie ciężarowym samolot „Gwiezdny wojownik”. Jak napisano w prasie – z ziemi włoskiej do Polski. A tak dokładnie, to muzeum w Krakowie wzbogaciło się o nowy myśliwiec Lockheed F-104 Starfighter. Egzemplarz budowany był na podstawie licencji we Włoszech i tam eksploatowany. Dostarczenie samolotu ogłoszono wszem i wobec, w prasie, radiu, telewizji i internecie. Kilkunastu reporterów zrobiło dziesiątki zdjęć i nakręcono kilka filmów. W przeciągu kilkunastu dni samolot zmontowano, aby mógł zaprezentować się w pełnej krasie.
Pewnie ten szum był dobry, bo to cenny eksponat. Gdyby nie to, że w tym samym niemal czasie, do tego samego muzeum przywieziono jeszcze cenniejszy dla Polaków eksponat. Na wskroś Polski, a dodatkowo wciąż wzbudzający wiele emocji. Mowa o samolocie PZL I-22 M-93 K Iryda nb 0305. Na przybycie tego samolotu nie przyszedł nawet pies z kulawą nogą. Daremnie było szukać jakiejkolwiek informacji, nawet w prasie fachowej, czy na stronach internetowych. Postawiono go na uboczu. Obok położono skrzydła i usterzenie.
Jak widać i za życia i po śmierci samolot wzbudza ogromne emocje. Dzieli nawet środowisko lotnicze. W liberalnej prasie w 90-tych latach, nie było ani jednego pozytywnego stwierdzenia o tym samolocie. Atakowano go zaciekle.
Dużo rzetelniej sprawę Programu Iryda przedstawiała specjalistyczna prasa. Co ciekawe argumenty przeciwników miały się nijak do rzeczywistości, co wielokrotnie udowadniali konstruktorzy tej maszyny.
PZL I-22 Iryda, jak każdy samolot miał zalety i wady. Wspomnimy tu o paru wadach, aby udowodnić, że to niemal cud, iż ta maszyna powstała. Pierwsze wady powstały podczas zamysłu zbudowania tej maszyny w 70-tych latach. Trochę przesadzono, bo MON chciało samolotu poddźwiękowego, o możliwościach bojowych F-16, zbudowanego siłami przemysłu Polskiego i RWPG. Co było niewykonalne. Wspomnimy, że samolot miał posiadać; stację radiolokacyjną, platformę bezwładnościową, wielolufowe działko. A to wszystko przy odgórnie narzuconym zespole napędowym. Do tak szerokich możliwości bojowych Irydzie zawsze brakowałoby mocy. Następny błąd popełniono przy opracowaniu WTT. Niektóre parametry w nich wyszczególnione były sprzeczne ze sobą. Nawet amerykanie by nie zbudowali samolotu dokładnie z takimi WTT. W 80-tych latach, przy nakazowo-rozdzielczej gospodarce i chronicznym nie dofinansowaniu, musiały występować opóźnienia. Skostniały i nie reformowalny system oraz kilkakrotne zmiany osób odpowiedzialnych za poszczególne etapy, nie sprzyjał postępom prac nad Programem. Program i sam samolot w swojej karierze był trzynastokrotnie ( 13 razy ) pod lupą różnych komisji i instytucji i żadna z nich nie nakazała przerwania dalszych prac. Nie wyłączając dwóch komisji powypadkowych ( 1987 rok i 1996 rok ). To prawda, że wydarzyły się dwie katastrofy i trzy osoby straciły życie. Cześć ich pamięci! Ale żadna z nich nie była spowodowana konstrukcją, czy nieprawidłową obsługą samolotu.
W 1992 roku, samolot PZL I-22 Iryda wprowadzono do próbnej eksploatacji. Niestety były to wersje ze słabszym napędem. Wersją do przyjęcia przez wojsko była wersja M-93 K. Wyposażona w silniki K-15 o ciągu 2 x 1 500 kG, czyli 50 % więcej niż ta wersja próbnie eksploatowana. Oraz awionika francuskiej firmy Sagem z GPS z 1994 roku, dzięki której, w tym czasie samolot miał możliwości bojowe większe niż jakikolwiek samolot w Polsce.
Program Polskiego samolotu kosztował od 1978 roku, czyli w ciągu około 20 lat, według rożnych szacunków, wynosił od 600 mln zł do 500 mln dolarów, średnio podawane jest 300 mln dolarów, czyli 1,2 mld zł, choć liczbę tę trzeba uznać za przybliżoną. Należy się jednakże zgodzić z opiniami, że w porównaniu do zagranicznych programów odrzutowych samolotów szkolno-bojowych doprowadzonych do tego etapu, na jakim projekt Irydy zakończono, była to niska kwota. Pamiętajmy także o ewentualnych obcych odbiorcach, na przykład Indie.
Program upadł dlatego, że znani z nazwiska ważni Polscy politycy nie chcieli Polskiego samolotu. Najpierw blokowali dopływ funduszy, a następnie systematycznie likwidowali Polski Przemysł Lotniczy. „Bohaterska” okazała się partia Platforma Obywatelska, która dokonała pogrzebu Irydy.
My zawsze będziemy bronili dobrego imienia Polskich konstruktorów i robotników. Dobrze znających swój fach. W większości uczciwych i rzetelnych. Nie musimy się wstydzić tej konstrukcji. Już za kilka lat będziemy ją tak samo wspominać jak TS-16 Grot, M-16 i inne.
Dostarczony do Czyżyn samolot to egzemplarz M-93 K nr 1 AN 003-05. Rok budowy 1995 rok. Nie ukończony i nie oblatany. Jest to 22 egzemplarz samolotu I-22 i jednocześnie przedostatni. Był w ostatniej fazie montażu. Do jego napędu miały służyć silniki PZL K-15. Miał mieć zamontowane fotele wyrzucane Martin-Baker PL 10 R klasy 0-0. Niestety dla samolotu przewidziano starą awionikę, tę z końca 80-tych lat. Samolot został pomalowany i otrzymał niemal wszystkie etykiety eksploatacyjne. Na kadłub naniesiono godło 58 Lotniczego Pułku Szkolnego w Dęblinie. Brak finansowania uniemożliwił ukończenie samolotu. Następnie samolot należał do grupy przewidzianej do modernizacji i wdrożenia do Lotnictwa MW, co nigdy nie nastąpiło. I wreszcie w 2008 roku, trafił do Muzeum w Czyżynach.
Jeżeli ktoś ma takie same zdanie jak nasze to się cieszymy. Jeżeli zaś ma zdanie odmienne, to tym bardziej się cieszymy. Dlatego, że nie chcemy być po stronie tych, którzy świadomie lub nie świadomie, niszczyli Polski Przemysł Lotniczy.
Opracował Karol Placha Hetman